Rok: 2008

  • Promocja jak się patrzy

    Piątek rano prawie zawsze upływa pod znakiem zakupów w mieście, do którego Roch udaje się Megi. Dziś było podobnie. Rano Roch ubrał się, zszedł na dół i pojechał do miasta (nazwa umowna). Utknął w korku, który ciągnął się od sądu, w którym rzekomo podłożono bombę.

    Gdy Policja zabiera się za kierowanie ruchem to korki są cztery razy większe w porównaniu do barku jakiejkolwiek regulacji. Roch postanowił, że dokona własnego objazdu. Skończyło się na drugim korku bo wszyscy pomyśleli tak jak Roch i skrót okazał się pułapką bez wyjścia.

    W końcu udało się znaleźć miejsce do zaparkowania . Z nudów postanowił przejść się do Adventure zapytać co z jego Bomberem i dlaczego jeszcze nie jest gotowy. Roch stanął jak wryty gdy dowiedział się, że amortyzator jest gotowy i czeka na Rocha. Do załatwienia pozostała kwestia finansowa i wyrwanie jakiegoś sensownego rabatu za uszczerbek na zdrowiu spowodowany starym \”amortyzatorem\”.

    Okazało się, że serwis Bomberka kosztował 120 zł. Roch zapytał, nieśmiało, co z rabatem bo przecież trochę czekał na uszczelki, a i sporo kasy już zostawił u chłopaków. W odpowiedzi dowiedział się, że cena uwzględnia rabat. Bez rabatu koszt wyniósłby 130 zł.

    Jak łatwo policzyć szalony rabat wyniósł 10 zł. Za tą kwotę Roch kupił cztery Strongi i pod wieczór zacznie oblewać uszczelki – oby długo wytrzymały bo z takimi rabatami Roch daleko nie zajedzie.

    Co do wrażeń z jazdy to są nieporównywalnie większe niż na starym \”amortyzatorze\”. Nie buja, łokcie nie bolą, nic nie lata. Początkowo Roch przesadził z ciśnieniem, ale dzięki Koyocikowej pompeczce wszystko zostało wyregulowane.

    Jazda testowa odbyła na Księżej Górze i Świerklańcu.

    Uszczelniony Roch pozdrawia Czytelników.

  • W kniejach z aparatem

    Oprócz cyklozy, na którą Roch choruje już nieprzerwanie ~9 lat ostatnio zachorował na nową chorobę. Choroba ta objawia się fotografowaniem wszystkiego co tylko mieści się w obiektywie aparatu. Roch odważył się nawet pochwalić się zdjęciem na profesjonalnym forum fotograficznym i dostało mu się, ale to zmotywowało go do dalszej pracy.

    Rano rozpoczęła się procedura ładowania akumulatorków bo, jak zawsze, rozładowały się. Gdy wszystko było gotowe, Roch zapakował się na rower, który wciąż buja się za sprawą starego amortyzatora. Bomber nadal stoi w serwisie i, pomimo zapewnień, dziś też uszczelki nie przyjechały.

    Roch skierował się na Suchą Górę, gdzie popełnił serię zdjęć w większości nieudanych, ale sama satysfakcja, że coś tam pstryka już wystarczyła. Galerię można podziwiać (taak podziwiać) na zewnętrznym serwerze: Sucha Góra.

    No i to byłby koniec – Michała nie ma, Rocha jeździ sam, ale czasem tak bywa 😉

    Roch nieustannie pozdrawia Czytelników.

  • Przynajmniej słońce świeci

    W końcu udało się pojeździć. Wcześniej jednak Roch poszedł do Adventure zapytać co z jego uszczelkami. Został zapewniony, że dziś przyjadą, a więc jutro Bomber będzie gotowy. Co z tych zapewnień będzie to się okaże jutro, ewentualnie za tydzień.

    Później Roch jeździł z Michałem. Początkowo na Reptach, ale później skończyło się na Dolomitach. Błoto tryskało spod kół, było ślisko, czasem ktoś glebnął, ale to właśnie kwintesencja cross country. Z Dolomitów Roch z Michałem pojechali na Suchą Górę gdzie pogadali o życiu, szczerze jak Przyjaciele.

    W drodze powrotnej Roch wpadł na genialny pomysł żeby objechać Suchą Górę dookoła. Był to zły pomysł ponieważ przez rok dużo się zmieniło i ścieżka została zaorana przez traktory. Koniec końców Roch doszedł do wniosku, że lepiej było jechać samą Suchą Górą niż kombinować ze skrótami.

    Są szanse, że jutro Roch ogłosi wszem i wobec, że Bomber został naprawiony i stary \”amortyzator\” został odstawiony do piwnicy. Ale to tylko szanse.

    Na tym Roch kończy i idzie się położyć – jakoś tak zmęczony jest.

    Leżący Roch pozdrawia Czytelników.

  • Do uszczelek oda

    O uszczelki upragnione,
    Gumą wypełnione,
    Dlaczego pękłyście,
    Olejem trysłyście.

    Teraz Roch w domu siedzi,
    I na blogu biedzi,
    Jak to mu źle jest,
    Czeka na Adventure gest.

    Z tego wszystkiego,
    Przybyło rymu częstochowskiego,
    Zaraz zostanie wyśmiany,
    Na pajaca mianowany.

    Kończąc tą notkę,
    Roch udaje cnotkę,
    Że to nie on rymuje,
    Poetę naśladuje.

    Wybaczcie Czcigodni,
    Dokonanie tej zbrodni,
    Śmiać się można.

    Kooooniec.

    P.S: Roch z nudów zaczyna głupieć – wybaczcie mu łaskawie.

  • Roch chce Bombera!

    Nastał poniedziałek – dzień, w którym Roch miał nadzieję, że ostatecznie rozwiąże się problem uszczelek, ale okazało się, że nie. Telefon cały dzień milczał, a Roch cichutko popłakiwał w koncie. W końcu nastał wieczór i Roch poszedł z Michałem na piwo.

    Jutro z rana Roch uda się do Adventure przyśpieszyć dostawę uszczelek. Tymczasem Roch kończy bo jest zmęczony i ma miękkie oczy. W dodatku klawisze się plączą.

    Roch pozdrawia Czcigodnych Czytelników.

  • Niedziela na Suchej Górze

    Huśtawki ciąg dalszy. Wczoraj lało, a dziś słońce nieśmiało wychodziło zza chmur. Największym minusem takiej huśtawki jest to, że nie można wjechać w las ponieważ błoto tryska spod kół prosto na rowerzystę. Jednak błoto nie przeszkadzało Rochowi, Michałowi i Nosiowi wjechać w krzaki i dobrze się bawić.

    Już na początku Dolomitów było wiadomo co będzie dalej, a dalej był tylko gorzej. Błoto dosłownie tonami osiadało na wszystkim na czym dało się osiąść włączając w to samych zainteresowanych.

    Po wyjeździe z Dolomitów rowery były szczelnie oblepione błotem, a piach można było wypłukiwać z każdej części ciała. Jednak to nie było najgorsze. Najgorsza była świadomość, że na Suchej Górze będzie sto razy gorzej niż na Dolomitach.

    I było. Na początek strome podejście w glinie. Wszyscy ślizgali się jak na lodowisku, czasem trzeba było włączyć napęd na cztery koła, a właściwie na cztery kończyny. Na szczycie okazało się, że kolejnym problemem będzie zjazd. Dało się zjechać, ale sterowność była zerowa. Roch chciał skręcić, ale pojechał prosto w krzaki.

    Widoki na Suchej Górze można podziwiać w albumie Sucha Góra. Pomiędzy jednym, a drugim spożyciem napoju Roch biegał z aparatem i pstrykał zdjęcia gdzie tylko się dało.

    Tak też powstało wspólne zdjęcie Rocha z Michałem, które zostało wykonane aparatem z prawdziwego zdarzenia, a nie plastikowym obiektywem telefonu.

    Trudno Rochowi napisać co w tym momencie robił Nosiu, ale i cała trójka została uwieczniona na pamiątkowym zdjęciu z Suchej Góry. Zdjęcie w całej krasie można podziwiać poniżej, a kliknięcie na nim zaowocuje otwarciem się duże zdjęcia, na którym dokładnie widać kto jest kim:

    Na zakończenie Roch pozwoli sobie na chwilę prywaty. Otóż udało mu się pstryknąć ładne, Rocha zdaniem, makro rosy, która pozostała po ostatnich opadach i tym też chciałby się pochwalić bo to ładne zdjęcie:

    I tym akcentem Roch kończy dzisiejszą notkę. Wybaczcie kolejną mało ciekawą notkę, ale Roch strasznie zmęczony jest. Tydzień bez roweru, a to co się udało pojeździć to na staerym \”amortyzatorze\”, który strasznie buja i źle się jeździ, ale to już ostatnie dni męczarni.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Pogodowy rozstrój

    Pogoda ma to do siebie, że kaprysi. Pół biedy jak kaprysy dotyczą tego, czy ma być 25 st. C, czy 30 st. C bo to da się wytrzymać. Co innego gdy raz świeci słońce i Roch w pośpiechu składa rower żeby móc pojeździć, a na drugi dzień zastanawia się po kiego grzyba go składał skoro pada deszcz i równie dobrze mógł stać rozczłonkowany.

    Dalsza część dnia upłynęła, to dobre słowo, pod grubą warstwą chmur deszczowych. Przed komputerem Roch wlepiał gały we wszelkie dostępne prognozy pogody szukając jakiegoś, nawet najmniejszego, wyżu zbliżającego się na Rochową głowę. Z pobieżnych analiz wynika, że jutro albo będzie padać, albo nie. Wszystko będzie wiadome jutro.

    To chyba koniec dzisiejszej notki bo ileż można pisać o pogodzie? Chyba, że Roch nieśmiało zaznaczy, że w końcu udało się przesłuchać dyskografię Hiltop Hoods. Jeśli ktoś z Szanownych Czytelników byłby zainteresowany to poniżej Roch przedstawia próbkę muzy z akcentem rowerowym oczywiście:

    Hilltop Hoods – The Nosebleed Section[youtube https://www.youtube.com/watch?v=lqCyTM1bF6Q&hl=pl&w=425&h=355]

    Jeśli jutro pogoda nadal będzie pod psem to na tapetę pójdzie Tiesto. Prawie kompletna dyskografia.

    Muzyczny Roch pozdrawia Czcigodnych.

    Tralala.

  • Bujaka, bujaka

    Pot na skroni, drżenie rąk, majaczenie, omamy wzrokowo-słuchowe, suchość w ustach, spękane wargi, niepokój w nogach z takimi objawami obudził się Roch, ale nie była to grypa. Dała znać o sobie cykloza. Po dwóch dniach bez roweru Roch postanowił sprawdzić jak tam mają się obiecane uszczelki.

    Okazało się, że nie dojechały, a jutro sobota to nie ma szans, czyli najwcześniej w poniedziałek. Słysząc te słowa w słuchawce swojego wypasionego telefonu Rochowi ciekły łzy po policzkach, głos się łamał, a życie uchodziło wszystkimi dostępnymi otworami.

    Nie dożyję do poniedziałku – Pomyślał Roch.

    Chwycił za klucze i zbiegł do piwnicy. Tam, wśród ogórków, znalazł stary amortyzator, który kiedyś dzielnie służył Rochowi. Zamknął piwnicę i wbiegł po schodach na czwarte piętro. W bieganiu ma wprawę, w końcu 20 lat dyma po tych samych schodach.

    Wpadł do domu i rozpoczął montaż amortyzatora. Początkowo wszystko szło jak po maśle, ale nie mogło być tak do końca. Rura sterowa zaszła trochę rdzą, ale Roch mając w ręku papier ścierny szybko zdarł rdzę i górna część sterów była na swoim miejscu. Zostały tylko hamulce, koło i licznik. Rower stoi złożony i gotowy do jazdy.

    Pierwsze metry i od razu \”to nie to samo\”. Owszem, ale desperacja Rocha sięgała zenitu i gotów był jechać na wszystkim co przypomina rower. Na mieście wolał się nie pokazywać z \”nowym\” amortyzatorem. Od razu pojechał na Repty gdzie śmiały się z niego tylko wiewiórki. Miał z sobą aparat dzięki czemu powstała galeria. Ze względu na oszczędność miejsca Roch umieścił ją na zewnętrznym serwerze, o tutaj.

    W krzakach Roch, dosłownie, bujał się na tym wynalazku zwanym amortyzatorem. Bomberek to jednak klasa sama w sobie, zero bujania, doskonałe tłumienie, o którym można zapomnieć podczas jazdy na \”amortyzatorze\” RST. Tutaj każdy korzeń od razu powodował wstrząs mózgu, ale desperacja Rocha była większa.

    I pomyśleć, że takie wstrząsy mózgu będą jeszcze przez weekend.

    Wstrząśnięty, ale nie zmieszany, Roch pozdrawia Czytelników.

  • Roch spełnia marzenia

    Od dosyć dawna jeden z Obserwatorów Rochowego bloga, a prywatnie wielki Przyjaciel Rocha \”zachwala\” bujne owłosienie Rochowych łydek. Pora się ujawnić, a dokładnie ujawnić swoje łydki, które biją po oczach bladością. Latem nabiorą kolorku niczym świeży rogalik wyjęty prosto z pieca.

    Prawdą jest, że bujny zarost podczas jazdy szumi, ale nie prawdą jest, że wkręca się w korbę. Taki sposób depilacji jest bardzo bolesny.

    Po krótkim łydkowym wstępie Roch pragnie donieść, że sprawa Bomberka powoli się wyjaśnia. Dzisiejsza wizyta w Adventure zaowocowała zapewnieniem Rocha, że do soboty ma być bo uszczelki zamówione tylko muszą dojechać. Tylko albo aż. Pogoda na szczęście sprzyja Rochowi. Za oknem pada deszcz, wieje wiatr i jest ogólnie ble.

    W drodze powrotnej Roch jechał za samochodem, dosłownie, tryskającym ekologią. Ekologia tryskała z rury wydechowej pojazdu niczym olej z Rochowego Bomberka.

    Jazda w takich warunkach nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy, a wyprzedzić nie ma jak. Na szczęście zaraz był skręt w lewo i Roch uniknął zaczadzenia.

    Nasuwa się pytanie: jak ten samochód przeszedł przegląd techniczny? Odpowiedź jest prosta: właściciel przyniósł dowód rejestracyjny, a technik podbił go nie widząc samochodu na oczy.

    Europa pełnom gembom.

    Podczadzony Roch pozdrawia Czytelników.

  • Dzień wolnego

    Ci, którzy bacznie śledzą blogowe poczynania zapewne zauważyli, że wczorajszej notki nie było. Roch nie chciał marudzić, że nie ma roweru, że jest nudno, że deszcz pada i takie tam inne pierdolamenta. Jednak dziś nie mógł wytrzymać i przemówił, a właściwie przepisał.

    Otóż są znane pierwsze, orientacyjne, koszty części zamiennych potrzebnych do przywrócenia szczelności Bomberkowi. Same uszczelki sztuk cztery (po dwie na stronę) będą kosztować około 100 zł. Otwartą pozostaje kwestia nowego oleju, który trzeba będzie wlać do Bomberka, a przy okazji ogólnego przeglądu, którego zostanie dokonany.

    Fajnie się Rochowi pisze, ale prawda jest taka, że nie wiadomo kiedy uszczelki przyjadą, a więc amortyzator i rower stoją, a Roch stygnie. Michał już pewnie prześciga pierwszą piątkę Mistrzostw Polski w MTB, a Roch gnuśnieje w czterech ścianach ślęcząc przed komputerem i powstrzymując się od nadmiernego zanudzania Czytelników swoimi paranojami.

    Kończąc Roch uprasza szanownych Czytelników o trzymanie kciuków za próbę \”wytargowania\” solidnego rabatu na naprawę Bomberka.

    Bezrowerowy Roch pozdrawia Czcigodnych.

  • Dejte pozor! Budu triskat!

    Słoneczny dzień. Roch wsiada na rower i zaczyna pedałować. Cel to Pniowiec. Droga asfaltowa, w miarę równa, dziury znane na pamięć. Jednak Rochowi coś przeszkadzało w jeździe. Amortyzator zaczął pracować nadzwyczaj miękko co Rochowi bardzo nie odpowiadało ponieważ rower bujał się, a przy hamowaniu przód nurkował.

    Roch zatrzymał się rozpoczął oględziny Bomberka.

    O kur*a! Ja pier*le olej mi trysną – Sypał łaciną jak z rękawa.
    Cała goleń mokra.. W mordę – Dodał po chwili.

    Okazało się, że prawa goleń zaczęła tryskać olejem. Zły to znak ponieważ oznacza awarię uszczelek, które należy wymienić, wlać nowy olej i trzymać kciuki, za to żeby na uszczelkach się skończyło. Roch, na piechotę, pokonał prawie 10 kilometrów zanim doszedł do domu, zaliczając po drodze wizytę w Adventure gdzie umówił się na serwis Bomberka.

    Cóż – następne kilka dni bez roweru, a to oznacza kolejne pierdolamenta na blogu. Przygotujcie się.

    Na zakończenie zdjęcie wycieku (można kliknąć to się duże zdjęcie otworzy):

    Awaryjny Roch pozdrawia Czytelników.

  • Cuda nad cudami

    Roch, wraz z Michałem i Nosiem, pojechali na Pniowiec. Na miejscu rozsiedli się wygodnie na niewygodnych stołeczkach przed restauracją \”Słoneczna\” i czekali, aż ktoś ruszy i pójdzie kupić piwo. Początkowo nikt się nie ruszał, a główny zainteresowany, czyli Nosiu udawał, że grzebie przy liczniku. W końcu, gdy doszedł do wniosku, że nie ma odwrotu od postawienia zniknął w czeluściach \”Słonecznej\”.

    Po chwili wyszedł dzierżąc w rękach 3 butelki piwa. Początkowo Michał z Rochem uznali, że to ktoś bardzo podobny do Nosia, ale w końcu doszli do wniosku, że kieszeniowy wąż Nosia został w domu. Piwo smakowało bardzo, nie dlatego, że ktoś postawił, ale dlatego, że kupione zostało za skromny żołnierski żołd. Po wypiciu pierwszej kolejki Nosiu ponownie zniknął w \”Słonecznej\”.

    Chwilę później wyszedł trzymając w ręku kolejną porcję piwa. Michał przetarł okulary, Roch przesiadł się w zacienione miejsce, ale to nic nie pomogło. Nosiu postawił drugą kolejkę. Zszokowani wypili piwo i wrócili do Tarnowskich Gór.

    Po drodze wszystkich ogarnął mały głód, który został zabity hamburgerami \”spod Dworca\”. Później już tylko pozostały do odwiedzenia Dolomity i Sucha Góra, na której został spożyty napój wysoce energetyzujący w dodatku strasznie musujący. Do tego stopnia musujący, że Roch musiał \”na stronę\”.

    Nadszedł czas powrotu do domu. Słońce chowało się za horyzontem, temperatura obniżała się razem z chowającym się słońcem. Jednym słowem zrobiło się zimno. Podczas powrotu co rusz pojawiał się patrol Policji, który nie wróżył niczego dobrego. Szybki teleport i wszyscy byli pod domem.

    Na koniec zbiorowe zdjęcie na polance:

    Roch pozdrawia Michała i Nosia i pozostałych Czytelników.