Rok: 2008

  • Zasypie Rocha

    Zima zaatakowała zaskakująco wcześnie i trochę pokrzyżowała Rochowi plany. Nie dość, że nie jeździ na rowerze to jeszcze z domu nie wychodzi bo na zewnątrz sypie i sypie. Siedząc w domu Roch wykonuje dwie czynności. Pierwszą z nich jest jedzenie, a drugą spanie. Robi to naprzemiennie dzięki czemu Roch powoli przestaje używać paska.

    Meteorolodzy zapowiadają, że poprawa nadejdzie w połowie tygodnia, ale do tego czasu Roch może już nie wsiąść na rower szczególnie, że górny limit obciążenia Bomberka to 120kg więc trzeba się pilnować, a za jakiś czas nadchodzą święta i tu pojawia się kolejny problem.

    Póki co Roch pełni rolę odkurzacza, który co jakiś czas ładuje baterie, ale generalnie cały dzień na ssaniu.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Bunt stolarza

    Pieprz*ny stolarz – Pomyślał Roch, wychodząc od stolarza.

    Roch trochę się uniósł ponieważ jeden stolarz zażyczył sobie za skrawki, które tak i tak by wyrzucił całe 50 zł. Owszem, Roch był przygotowany na symboliczną zgrzewkę piwa, ale nie do jasnej cholery na równowartość dobrej wódki, za skrawki. Za tą kasę to Roch sobie zakupi w sklepie deseczki jak ta lala, a nie coś, nad czym trzeba będzie długo siedzieć zanim zacznie przypominać dach.

    W związku z kapitalistycznym podejściem stolarza do zrzynek, Roch obraził się i postanowił, że stary karmnik wyremontuje i wystawi na balkonie, a ptaki niech mu warsztat.. sami wiecie co. Cała operacja trwała niewiele ponad godzinę i zakończyła się pełnym sukcesem. Co prawda karmnik nie wygląda tak jak miał wyglądać, ale to wina stolarza, który chciał Rocha ze skóry obedrzeć.

    Po zamocowaniu karmnika na balkonie Roch ogłosił wiktorię, wziął aparat i zrobił dumne zdjęcie dokumentujące, jak z niczego można zrobić karmnik. Pozostaje czekać na małych gości.

    Na zakończenie dumne zdjęcie:

  • List do Świętego Mikołaja

    Publiczne listy do Świętego Mikołaja stały się chyba tradycją na Rochowym blogu. W tym roku będzie jednak inaczej ponieważ Roch własnoręcznie zrealizował wszystkie swoje Mikołajowe zachcianki. Nie były to jakieś wyszukane prezenty, a zwykłe i przyziemne potrzeby.

    W związku z tym Roch chciał pozdrowić wielce Szanownego Świętego i życzyć mu dużo zdrowia i pomyślności i żeby Rudolf Czerwononosy nie nawalił, choć to może zabrzmieć dwuznacznie. Żeby i On dostał jakiś prezent bo odwala co roku kawał solidnej roboty objeżdżając Świat i spełniając życzenia dzieci.

    Tak więc Mikołaju żyj nam sto lat, miej się dobrze i niech Ci zdrowie dopisuje.

    ****

    Drugi, albo któryś z rzędu, dzień upłynął pod znakiem katastrofalnej pogody, znowu deszcz, choć mniejszy niż wczoraj, ale na rower nie dało się wyskoczyć. Roch wzbrania się przed ogłoszeniem końca sezonu rowerowego, ale jak tak dalej będzie to Roch skapituluje i będzie musiał przełknąć gorzki smak porażki.

    Poza tym Roch jutro wybiera się do Gliwic, wiec jeśli jakaś fanka go spotka to Roch chętnie zamieni kilka słów. Z fanem też pogada.

    Roch pozdrawia Czytelników.

    P.S: Mikołaju, przynieś tydzień ładnej pogody, jeśli można poprosić.

  • Sezon domowy w pełni

    Za oknem taka pogoda, że psy siedzą w budach więc o rowerze można zapomnieć. Deszcz, wiatr i zimno opanowały okolice, w której Roch mieszka i chyba długo ten stan rzeczy się nie zmieni. Wszelkie źródła pogodowe twierdzą, że będzie tylko gorzej bo to śnieg ma spaść i w ogóle koniec Świata.

    Roch zszedł do piwnicy i, w przypływie zapału do pracy, wziął karmnik i ocenił jego stan techniczny. Okazało się, że wymaga lekkiego remontu, trzeba wymienić dach i zapewnić pewniejsze mocowanie części mieszkalnej z balkonem. Prace jednak utknęły w miejscu ponieważ Roch nie posiada desek, z których można by skonstruować nowy dach i podłogę dla ptaków.

    Trzeba będzie uśmiechnąć się do jakiegoś stolarza, który może ofiaruje jakieś niepotrzebne zrzynki na dach i podłogę.

    Poza tym Roch spędził dzień w domu co przybiło go całkowicie. Jednak dłuższe rozstanie z rowerem Rochowi nie służy, a i w statystyki też już nie zagląda bo ilość zer jakie tam powoduje zjeżenie się włosów na łydce Rocha.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Lepsze, kurna, jest wrogiem dobrego

    No i się stało. My Opera zaczęła wprowadzać zamiany, usprawnienia i całość zaczęła się sypać. Wczorajsze zmiany, które planowano na 4 godziny, przedłużyły się i trwały na pewno do 2100 bo potem Roch nie wytrzymał i walnął w kimono. Dziś rano pierwsze co zrobił to sprawdził, czy jego ukochany Bloga działa.

    Wpisał adres i klepnął enterem po czym nastąpiło długie oczekiwanie, które od razu skojarzyło się z portalem Nasza-Klasa, która swego czasu też kulała. No nic – pewnie serwery nie załapały optymalizacji albo optymalizacje poszły za daleko. Pierwszą ofiarą padło zdjęcie Rocha, które miał w profilu, ale to najmniejszy problem.

    Oczywiście problem z edycją postów, w przeglądarce innej niż Opera, nadal występuje i żadna optymalizacja tego nie rozwiązała. Co więcej na projekcie 365 nie można posortować zdjęć i dzięki temu nowe fotki giną gdzieś na dole, a ręczne sortowanie jest zbyt męczące.

    Jedyną, widoczną, zmianą są zakładki, które pojawił się na górze, a bez których żyć się da. Cóż, ostatnie zmiany postawiły kropkę nad i jeśli chodzi o migrację bloga bo Opera, jak Ludwik Dorn i Saba, podążają w złym kierunku, ale to subiektywne zdanie Rocha i nie warto się nim przejmować.

    Poza tym u Rocha deszcz ze śniegiem więc rower stoi i zbiera kurz.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Zimowe zaskoczenie

    Rankiem Roch musiał jechać do miasta. Zszedł na dół, jak zawsze, lekko ubrany i po wyjściu z klatki nastąpiło pierwsze zaskoczenie.

    Brr.. zimno – Pomyślał Roch i założył czapkę na głowę.

    Nim doszedł do samochodu zdążył już zmarznąć, a przed nim było najgorsze, czyli pozbycie się szronu z szyb. Roch odpalił samochód, chwycił skrobaczkę i zaczął skrobać szyby. Szron szybko spowodował, że Roch stracił w dłoni czucie, ale tym się nie przejmował bo w odwodzie była druga dłoń, która też szybko podzieliła los dłoni pierwszej.

    Gdy już Roch miał oskrobane szyby ruszył przed siebie i w tym momencie wyszło słońce, które w ciągu sekundy osuszyło samochód. Roch zastanawiał się dlaczego owe słońce nie mogło tego zrobić jak Roch skrobał szyby? Później słońce już nie zachodziło, ale temperatura nie drgnęła i cały dzień była w okolicach zera.

    ****

    Popołudniu aż chciało iść się na rower co też Roch uczynił. Wyjechał z klatki i stwierdził, że też ubrał się za lekko i trochę wiało. Daleko nie zapuszczał się ponieważ słońce już szybko zachodzi, a i do zimna Roch jeszcze nie przywykł. Nie mniej jednak można napisać, że sezon zimowy 2008/2009 został rozpoczęty.

    Pozostaje jeszcze pożegnać w gronie Przyjaciół sezon letni, który już chyba ewidentnie się zakończył.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Huśtawka

    Rano słońce, w południe deszcz, późnym popołudniem znowu słońce tak, w skrócie, można streścić dzisiejszy dzień. Roch zawitał do zaprzyjaźnionego PWiK, w którym na biurku leżał wypasiony Fortigate obklejony napisami \”nie wolno używać do niecnych celów\” tak jakby miało to zagrażać Światu.

    Po powrocie Roch zaczął przeglądać czeluście Internetu w poszukiwaniu prezentu na Mikołaja lub na Gwiazdkę i chyba coś znalazł, ale o tym cicho-sza bo jeszcze się nie uda. Po obiedzie Roch planował wyjść na rower, ale pogodowa huśtawka skutecznie go odstraszyła.

    Żeby już całkiem się ośmieszyć Roch napisze, że rowerowy wypad udał się jego mamie, która to uskuteczniła na rowerze kilka kilometrów, a Roch jak ta ostatnia lebioda zamulał na łóżku. Pod wieczór Roch wybrał się sklepu elektronicznego celem odebrania zamówionego układu, który jechał do niego od piątku. Chyba lepiej robić zakupy przez Internet, tam z góry wiadomo kiedy paczka przyjdzie, nawet jeśli idzie Pocztą Polską.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • W trasie

    Znowu rower musiał ustąpić miejsca Megi, w której to dziś Roch woził swoje szacowne cztery litery. W związku z montażem nowej pompy wodnej trzeba było przejechać kilkadziesiąt kilometrów aby sprawdzić, czy nic nie cieknie i nie kapie. Roch pojechał do Lublińca i tak się tam zasiedział na kawce, że wrócił o zmroku.

    Z pierwszych testów wynika, że wszystko działa, ale czy nic nie kapie to okaże się w poniedziałek, gdy Roch odpali Megi bo jutro choćby się waliło i paliło Roch idzie na rower. Bo trzeba dbać o kondycję i, przy okazji, stukać kilometry.

    Tą krótką notką Roch kończy dzień i idzie spać bo zmęczony wybitnie.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Roch się wahał

    Złej pogody dzień drugi. Dziś jednak Roch nie mógł się powstrzymać przed wyjściem na rower. Długo się wahał ponieważ ciężkie chmury wisiały nad Rochem i co rusz straszyły go deszczem. Wcześniej jednak wybrał się do miasta bo na dziś miał zamówiony scalak, na który czeka i czeka i chyba w końcu zamówi go w Internecie.

    Okazała się, że może będzie, ale dopiero popołudniu, a popołudniu to Roch będzie na rowerze i nie będzie miał czasu jeździć za scalakami. Gdy już nastało upragnione popołudnie Roch ubrał się i zszedł z rowerem na dół. Wsiadł i pojechał przed siebie.

    Lekka mgła towarzyszyła cały czas Rochowi, ale to mu nie przeszkadzało. Pojechał standardowo na Dolomity i Repty, a na koniec zostawił sobie Pniowiec bo czasu było akurat. Dzięki temu zrobił całe 30 kilometrów, co jest chyba największym wynikiem w tym tygodniu. Oby pogoda jeszcze chwile się utrzymała bo do osiągnięcia założonego planu jeszcze trochę zostało.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Roch wykrakał

    Zdolności w przewidywaniu pogody Rochowi mogliby pozazdrości wszyscy meteorolodzy w kraju. Nie dalej jak wczoraj Roch zaczął krakać, że pogoda się pogorszy, a dziś od rana pogoda faktycznie się pogorszyła. I trwała tak przez cały dzień uniemożliwiając Rochowi pojeżdżenie na rowerze.

    Dlatego siedział w domu i nic nie robił. Naszła go myśl, że można by, za zarobione pieniądze, kupić sobie nowe radyjko do samochodu, takie z mp3 i innymi wypasami. No wiec Roch zaczął się rozglądać za jakimś sensownym wypasem, aż w końcu znalazł i poprosił o opinię swojego Audio Guru Koyocika (TM), który zaoferował swoje radio Rochowi.

    I tak o to wstępnie Roch zakupił wypasionego Clariona za rozsądne pieniądze, z mp3 i innymi bajerami.

    No, Roch się pochwalił, może iść na kolację.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Muzyka i rower

    Powszechnie wiadomo, że zespół Coma wydał nowy album. Zachęcony tym faktem Roch zrobił miejsce w mp3grajku na album Hipertrofia i wrzucił dwie płyty, aby delektować się tym, co Coma ma najlepsze, czyli tekstami. Już pierwszy kawałek powala, a im dalej tym lepiej, ale Roch nie o tym.

    Zima zbliża się ponieważ Roch przeprosił się nie tylko z kurtką, ale i z grubszą bluzą, która zastąpiła koszulkę. Ta ewidentna oznaka zbliżającej się zimy wróży opad śniegu w najbliższym czasie, a przynajmniej kolejny spadek temperatury. Okulary już parują, a będzie jeszcze gorzej.

    Roch wybrał się na Repty, ale nie dojechał. Wspomniana Coma spowodowała, że Roch wybrał wariant asfaltowy jako ten, który jest szybszy. Zajechał prawie do Świerklańca, ale mgła spowodowała, że Roch zawrócił do domu i tam dokończył przesłuchiwanie płyty.

    Na zakończenie próbka, którą Roch znalazł na Tubie:

    Coma – Cisza i ogień
    [youtube https://www.youtube.com/watch?v=jxQuhywpGbU&hl=pl&fs=1&w=425&h=344]

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Świąteczny szofer

    Fama, o tym, że Roch potrafi prowadzić samochód, rozeszła się niczym błyskawica. I oto dziś kolejny wyjazd, w dodatku wczesną porą, wręcz w nocy bo o 900. Roch zapowiedział, że kto go obudzi w świąteczny poranek przed godziną 1200 będzie narażony na wielki gniew. No ale cóż poradzić jak już się wstało to trzeba było się umyć, wsiąść w samochód i jechać. Jednak samochody z małym silniczkiem nie są dla Rocha. Wciskał pedał gazu, a ta zabaweczka ledwo pyrkała.

    Po powrocie Roch położył się spać, ale – tu niespodzianka – ustawił sobie budzik na godzinę 1330 i mógł spokojnie spać. Po tym jak telefon obudził Rocha ten ubrał się zszedł na dół. Godzina młoda to można było sobie pozwolić na szaleństwo. Roch pojechał na Świerklaniec i Dobieszowice. Podskoczył jeszcze do Piekar Śląskich i wrócił do domu przez Księżą Górę.

    Kilometrów wyszło 35 i jeszcze można było zaliczyć Repty, ale Rochowi już się nie chciało. Taki miał kaprys.

    Roch pozdrawia Czytelników.