sobota, 31 października 2009

Kolejna porcja jesiennych zdjęć

Zaczął się weekend i Roch nie wiedział co z sobą począć. Pogoda nawet dopisała i szkoda było marnieć w domu więc zabrał aparat i poszedł do pobliskiego parku żeby zrobić jakieś zdjęcia. Słońce szybko zachodzi i nie warto było szarpać się na dalekie wypady szczególnie, że Rochowym transportem były buty, bo rower, o czym Roch już pisał, został przygotowany do zimowego przeglądu i czyszczenia.

W parku na szczęście ludzi mało, więc nie trzeba było kombinować jak tu się ustawić, żeby nikogo przypadkowego nie było na zdjęciu. Trafiły się dwie dziewczyny, ale nie chciały dać się Rochowi sfotografować, choć to nie one były głównym celem. Godzinkę Roch pochodził po parku i zrobiło się zimno. Wszak zima za pasem i nie ma co liczyć na jakieś ciepłe dni. Poniżej kilka zdjęć z dzisiejszego wypadu:



Roch pozdrawia Czytelników.

piątek, 30 października 2009

Cenowy rekonesans

Po wczorajszych zapowiedziach Roch wybrał się do zaprzyjaźnionego Adventure żeby rozeznać się, co jest, a czego nie ma i ile to wszystko kosztuje. Po wejściu do sklepu oczom jego ukazał się nowy wygląd wnętrza, co trochę go zaskoczyło, ale im głębiej tym robiło się jakoś bardziej swojsko. Jako, że koniec sezonu, ruch mniejszy, a i zapasy magazynowe są skromniejsze i dlatego Roch może wybrzydzać i grymasić, bo i tak wszystko trzeba będzie przywieźć.

Ceny Rocha nie powaliły z nóg, a więc można powiedzieć, że w tej kwestii wszystko zostało po staremu. Poza nowymi częściami Roch spontanicznie wspomniał o centrowaniu kół i wymianie oleju w Bomberku i z tym też nie będzie problemu, bo ruch mały to Roch będzie miał wszystko na poczekaniu. Tak to jest, jak robi się zakupy zimą.

Roch pozdrawia Czytelników.

czwartek, 29 października 2009

Buty schowane, kask schowany, czyli pożegnania nadszedł czas

Coś tak Rocha tknęło i postanowił, że schowa buty, w których zwykł jeździć, a siłą rozpędu schował także i kask. Stało się tak z powodu zbierającego się na nich kurzu, który przypominał Rochowi o tym, że nie jeździ na rowerze od jakiegoś czasu. Rower też wypadałoby schować, ale zbytnio nie ma gdzie go upchnąć więc będzie on mu przypominał o tym, że w tym roku sezon skończył się zaskakująco szybko.

Rower też Roch umyje i wymieni połowę części, na co jest już przygotowany finansowo i logistycznie. Jutro wybierze się do zaprzyjaźnionego Adventure żeby sprawdzić jak tam z cenami i dlaczego tak drogo. Potem rozkręci rower i zacznie sukcesywnie przynosić go do serwisu; a to koła do centrowania, a to Bomberek do przeglądu i wymiany oleju. I tak, z nowym rowerem, Roch wkroczy w nowy sezon rowerowy, który będzie na pewno lepszy niż ten, który co jakiś czas Roch kończy.

Roch pozdrawia Czytelników.

środa, 28 października 2009

Serwis pod wezwaniem Rocha

Roch na własnej skórze odczuł siłę poczty pantoflowej. Kiedyś Roch schodził piętro niżej, bo komputer się zawieszał lub nie chciał się włączyć, później schodził dwa piętra niżej, bo komputer się zawieszał lub nie chciał się włączyć, później przychodzili do niego, bo coś się zepsuło i trzeba było polutować, pomierzyć lub zwyczajnie przedmuchać. Obecnie Rocha wzywają wszyscy, nawet Ci, którzy kiedyś go skreślili i uważali, że operator koparki ręcznej to wszystko na co stać “tego młodego człowieka”.

W międzyczasie jeszcze jakaś firma, której nazwy Roch nie wymieni, napisała do Rocha, że oni go chętnie zareklamują, ale pod warunkiem, że Roch napisze kilka słów o tej firmie. Roch docenia fakt, że jego twórczość i “pióro” – choć daleko mu do doskonałości – zostało docenione, ale na blogu Rocha nie będzie ani reklam, ani tym bardziej notek sponsorowanych, bo szacunek dla Czytelników twórczości Rocha jest dużo większy, niż wysoka pozycja w wyszukiwarkach.

Roch pozdrawia Czytelników.

poniedziałek, 26 października 2009

A pogoda wciąż swoje

Po raz kolejny nos Rocha nie zawiódł go i wyczuł chwilowe poprawnie pogody. Wczoraj Roch mógł pobuszować z aparatem po okolicy, było nawet przyjemnie, a dziś mamy zwrot o 180°. Zimno, deszczowo, choć rano wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że będzie powtórka z niedzieli. Im bliżej południa, tym więcej chmur, silniejszy wiatr, aż w końcu spadł deszcz. Na początku lekki i dzięki temu Roch mógł wrócić do domu prawie suchy.

Później już musiał siedzieć w domu, bo deszcz nie chciał przestać padać i zrobiło się zimno. Patrząc w prognozy online Roch dochodzi do wniosku, że takie jednodniowe rozpogodzenia to już tradycja i trzeba wyczuć ten moment, w którym będzie można wyskoczyć na dwór i pstryknąć coś.

Roch pozdrawia Czytelników.

niedziela, 25 października 2009

Niedzielny spacerek, czyli jesienny lans

Pogoda, choć ostatnio nie rozpieszcza, dziś postanowiła dopuścić kilka promieni słonecznych przez co na zewnątrz zrobiło się ciepło, jasno i przyjemnie. Takiej okazji Roch nie mógł zmarnować i wyszedł z aparatem na miasto. Po tygodniu siedzenia w domu łyk świeżego powietrza spowodował u Rocha zawroty głowy, ale po chwili było już wszystko w porządku. Roch wybrał się w bliżej nieokreślonym kierunku, ale cel (fotograficzny) miał jasno określony. Możliwie mało krzaków, może jakieś jesienne kolory. Te kryteria spełniały okolice Tarnowskich Gór, a więc Roch trzymał się okolic centrum.

Temperatura, wraz z upływem czasu, spadała i zaczęło robić się zimno więc Roch skierował ku domowi. Jednak jesień rządzi się swoimi prawami i szybko robi się zimno, ale i tak Roch wyszedł na swoje ze zdjęciami i mógł spokojnie skierować się do domu. Po selekcji, niewprawne oko Rocha wybrało kilka zdjęć, które można było, ewentualnie, wrzucić gdzieś w Internet. Jednak żadnej panoramy nie udało się zrobić, choć Roch chciał, ale nie było okazji.

Dzień się ciągnął niemiłosiernie, a to wszystko przez zmianę czasu, która nastąpiła dziś. Zaczął się okres, kiedy rano jest jasno, a popołudniu ciemno. U niektórych osób wywołuje to depresję, a u Rocha wywołuje jedynie częstsze ziewanie. Rower chyba już na pewno pójdzie w odstawkę, może czasem jakiś wypad na miasto, ale niegdzie dalej. Roch jeszcze nie dorobił się oświetlenia, bo i po co.

Na zakończenie “galeria” z dzisiejszego lansu:



Roch pozdrawia Czytelników.

sobota, 24 października 2009

W dalszym ciągu nudno

Od ostatniej notki minęło sporo czasu, a Roch nadal umiera z nudów. Pogoda ni jak nie rozpieszcza; albo deszcz, albo wiatr, albo Roch nie ma czasu, bo akurat ma jakieś zajęcie. Prognozy pogody nie sprawdziły się, a wszyscy zapowiadali, że jednak będzie ładnie. No cóż, mamy już jesień i taka pogoda to normalna sprawa, ale kilka dni porządnej jesieni przydałoby się żeby zabić te szarości.

Jutro ma być ładnie” zapowiadają wszyscy, ale Roch już im nie wierzy. Pewnie będzie tak jak przez cały tydzień i nie ma sensu czekanie na ładną pogodę, bo ta chyba już nie wróci. Rower, żeby choć trochę trzymać się linii programowej bloga, stoi i kurzy się. Jak Roch solidnie się wkurzy to rozkręci rower, Bomberka zawiezie do zaprzyjaźnionego Adventure i będzie spokój. Do przyszłego roku oczywiście.

Roch pozdrawia Czytelników.

czwartek, 22 października 2009

W oczekiwaniu na weekend

Roch – znany z tego, że obiecuje i obiecuje – rozpoczął odliczanie do weekendu, bo ten – według prognoz – ma być ładny i w miarę ciepły. Jako, że weekend składa się z dwóch dni to jeden dzień Roch spędzi na rowerze, a drugi dzień upłynie z aparatem w rękach. Oczywiście o ile pogoda nie zepsuje tych planów.

Dziś Roch robił to samo co zawsze, czyli nic, a właściwie to leżał na łóżku, co można uznać za czynność, ale nie męczącą zbytnio. Później zasiadł do komputera i zaczął tropić absurdy wypisywane na forach internetowych. Akcja nazywa się “forum óczy, forum radzi” i ma na celu zabicie nudy, a wiadomo, że fora internetowe potrafią dostarczyć mnóstwo radości. Podobnie jak, czasem, blog Rocha (samokrytyka zamierzona)

Roch pozdrawia Czytelników.

środa, 21 października 2009

Kolejna okazja zmarnowana

Pogoda cudna, zupełnie inna niż ta wczorajsza plucha, ale Roch musiał podładować akumulator, bo zima i lepiej żeby samochód nie odmówił posłuszeństwa. Oczywiście Roch nie posiada prostownika, którym mógłby rozwiązać problem. Pozostało znaleźć kogoś, kto ma i kto pożyczy. W końcu Roch udał się wujka “oponiarza”, który ma własny zakład i była szansa, że takie cudo posiada.

Owszem, posiada, ale mobilność tego cuda była bliska zeru, a więc plan był taki, że Roch zostawi auto i pójdzie na kawę do ciotki, a jak będzie gotowe to sobie odbierze. Jednak dopiero w okolicach 1400, bo teraz ma robotę. Roch czekał i czekał i się nie doczekał; akurat ktoś tam przyjechał i Roch został przesunięty do soboty. Wiadomo, sezon na zmianę opon w pełni.

Tak więc Roch, czekając na dobranie się do prostownika, zmarnował okazję na jakieś fajne (ta, akurat fajne) zdjęcia, a może nawet wyjście na rower. Jednak w TV wieszczą, że weekend ma być ładny, więc może nie wszystko stracone.

Roch pozdrawia Czytelników.

wtorek, 20 października 2009

Śmiać się, czy płakać?

Czasem umiejętność przewidywania Rocha przerasta jego samego. Wczoraj wieszczył ponowne nadejście jesieni, temperatura miała niesamowicie wzrosnąć, miało był słonecznie i jesiennie. I tak jest; z tą różnicą, że temperatura spadła, słonecznie wcale nie jest, a jesiennie i owszem. Deszcz leje od rana, zimno, termometr w samochodzie, który obecnie jest podstawowym środkiem lokomocji Rocha, pokazał 4°C i nic powyżej tego.

W samochodzie Roch siedział, bo musiał się teleportować do miasta, celem zakupienia towaru deficytowego jakim jest gładki papier kredowy, który jest niezbędny Rochowi, a którego nie ma, bo – tak twierdzą panie z papierniczych – producenci drukarek się zbuntowali, bo im się tusz rozmazywał. Skromne zapasy, które Roch poczynił w przeszłości już dawno się wyczerpały lub zostały bezproduktywnie zniszczone.

Jutro Roch obleci hiper i supermarkety w poszukiwaniu tegoż rodzaju papieru, który w mieścinie Rocha jest, widocznie, zapomniany. O folii do drukarek laserowych lepiej nie wspominać; są miejsca, w których nie wiadomo o co chodzi. Tak, czy inaczej Roch musi coś wykoncypować, żeby zabić nudę.

Roch pozdrawia Czytelników.

poniedziałek, 19 października 2009

Zaczyna robić się ciepło

Po ostatnich pogodowych przejściach zaczyna robić się cieplej, mniej wietrznie i ogólnie bardziej jesiennie niż zimowo. Niestety, w parze z poprawą pogody nie idzie wzrost zajęć, którymi Roch mógłby zabić nadmiar wolnego czasu, który mu się gromadzi od jakiegoś, nomen omen, czasu. Co prawda jutro Roch zaczyna operację pod kryptonimem “prasowanie laminatu”, ale po zakończeniu akcji znowu zrobi się nudno.

Jeśli temperatura jutro będzie na takim samym poziomie jak dziś, to Roch wybierze się gdzieś z aparatem. Trzeba pochodzić, bo leżenie na łóżku też Rochowi się znudziło. Jednak znając szczęście Rocha to po tej buńczucznej zapowiedzi jutro przyjdzie zima, spadnie śnieg, a z nim temperatura i Roch znowu będzie marudził, że nie ma co robić.

Roch pozdrawia Czytelników.

sobota, 17 października 2009

Tak nudno jeszcze nie było

Roch, idąc w ślady niedźwiedzi, powoli zapada w sen zimowy. Żeby było ciekawiej to od piątku Roch nudzi się strasznie. Nie ma co robić, pogoda pod psem, zimno, wietrznie. W domu również nie ma co robić, a więc Roch przesypia całe dnie licząc na to, że podczas krótkich drzemek coś mu się przyśni, ale i tam są nudy. Jeśli takie mają być wszystkie weekendy to Roch dziękuje, ale wysiada.

Może w poniedziałek uda się wydrukować kilka płytek i przez najbliższy czas Roch będzie miał co robić. Żelazko jeszcze działa i być może Roch skończy obiecany termometr, a później się zobaczy. Może zima już była i w grudniu Roch będzie jeździł na rowerze, a może zima dopiero przyjdzie i Roch w grudniu będzie nadal narzekał, że nie ma co robić.

Roch pozdrawia Czytelników.

czwartek, 15 października 2009

Jak się nie zanudzić na śmierć?

Skoro i tak z blogu (bloga?) rowerowego pozostał już tylko tytuł, bo o rowerze w ostatnim czasie było niewiele, Roch napisze kilka zdań o swoich próbach przezwyciężenia nudy. Zima, trzeba to przyznać, zaskoczyła nawet Rocha, który od roku zabiera się za złożenie nowego karmnika, bo stary rozpadł się i silniejszy wiatr go zdmuchnie.

Po przekopaniu piwnicy w poszukiwaniu desek Roch zabierze się, ma to cały czas w planach, za sklecenie czegoś na kształt karmnika, solidniejszego niż poprzednia wersja beta. W roli przyszłego developera karmników Roch czuje się doskonale, praca nie wymaga większego wysiłku, tylko trzeba uważać na palce, w końcu piła i młotek to narzędzia śmiercionośne.

Poza developerką Roch planuje rozkręcić rower i sprawdzić, co wymaga wymiany, co może jeszcze poczekać na lepsze czasy, a co jest zdatne do użytku. Przy okazji Roch planuje umyć rower, choć to jeszcze nie jest do końca pewne; a jak – po takim myciu – coś pęknie, złamie się lub odpadnie? Może okazać się, że miłość Rocha wymaga więcej troski, niż tylko zmycie z niego błota, które Roch skrzętnie zbierał przez kilka sezonów. Tak, czy inaczej coś – oprócz samego jeźdźca – trzeba w rowerze wymienić, bo rower dzielnie znosił nienachalnie szczupłego Rocha na swoim siodełku przez 13 tyś. kilometrów.

Roch pozdrawia Czytelników.

środa, 14 października 2009

Wszędzie biało i zimowo

Stało się to czego wszyscy się bali, a mianowicie spadł śnieg. Nawet Roch był zaskoczony, gdy rano jednym z pierwszych newsów jakie usłyszał był ten o śniegu za oknem. Początkowo nie chciało mu się wierzyć, ale jak podszedł do okna to sam się przekonał, że ten news był prawdziwy. Duże płatki, a właściwie płaty, śniegu ścigały się z dużymi kroplami deszczu, który również padał.

Później było gorzej; śnieg nie przestawał padać, temperatura w okolicach zera powodowała, że gdzieniegdzie przymarzało i robiło się ślisko, a to było przyczyną “uślizgów” innych kierowców. Podobno, tak pogodynki w TV mówią, w innych miejscach jest jeszcze gorzej, choć Roch myślał, że gorzej być nie może. No cóż, zima w tym roku przyszła “ciut” za wcześnie, ale to dobrze. Wszak białe zdjęcia drzew i zamarzniętych potoków też są ładne, nie wspominając już o panoramach białego horyzontu.

Roch pozdrawia Czytelników.

wtorek, 13 października 2009

A gdzie jesień?

Złowieszcze zapowiedzi o rychłym nadejściu zimy sprawdziły się w 100%. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że mamy dopiero początek października i powinna być złota polska jesień, żółte, pomarańczowe i czerwone kolory powinny dominować w krajobrazie, a tu mamy pełny odcień szarości aż do białego włącznie. Roch trochę się zdziwił gdy z nieba zaczął padać śnieg z deszczem, a on jeszcze w jesiennym, lekkim ubraniu paradował po mieście.

Do samochodu miał kawałek, więc poczuł się jakby to już był schyłek listopada, ale to przecież październik dopiero! Pora chyba włożyć łopatę do bagażnika i wlać zimowy płyn, bo Roch nie chce się poczuć jak drogowcy, którzy rok rocznie są zaskakiwani przez zimę.

Roch pozdrawia Czytelników.

poniedziałek, 12 października 2009

Nie ma nic do roboty

Dziś, będąc w zaprzyjaźnionym PWiK, Roch dowiedział się, że skonstruowanie odbiornika, o którym Roch wczoraj pisał to nie takie “hop siup”. O ile polutowanie i odczytanie schematu to nic trudnego, to zestrojenie tego i znalezienie błędów może powalić nawet doświadczonego konstruktora, a co dopiero Rocha, który w tej dziedzinie raczkuje dopiero.

Poza tym Roch zarobił trochę grosza, bo komputery mają to do siebie, że lubią się zepsuć i Roch bywa potrzebny, a że cel zbiórki jest jasny i klarowny to kosi kasiorkę wszędzie, gdzie tylko da się i jest coraz bliżej celu. I to by było na tyle.

Roch pozdrawia Czytelników.

niedziela, 11 października 2009

Iście angielska pogoda

Wczoraj Roch nie odzywał się, bo nie miał o czym pisać, a kolejny wpis o pogodzie byłby chyba "wielkim ssaniem z palca", cytując klasyka złotych myśli. Dziś Roch oficjalnie skończył składanie, a właściwie przerabianie, zasilacza i postanowił ogłosić to wszem i wobec. Jeszcze radiator nie ostygł, a Roch planuje już kolejne dwa projekty. Jeden to termometr dla Koyota, który Roch składa już kilka miesięcy i pewnie przy najbliższej okazji oberwie po uszach od Koyota, a drugi - ambitny wielce - projekt to odbiornik częstotliwości lotniczej.

Z tym odbiornikiem będzie sporo zabawy, bo Roch jeszcze nie jest na takim poziomie zaawansowania (o ile można mówić o jakimkolwiek poziomie) żeby samodzielnie zmontować układ i coś jeszcze odebrać. Jednak wyobraźnia Rocha działa i popycha go do coraz trudniejszych zadań. Może się uda, a jak nie to będzie kolejny "prawie" działający układ w Rochowej szufladzie.

Pogoda, Roch nie byłby sobą gdyby pominął ją milczeniem, znowu wariuje, od 1400 do 1500 zachęcała do wyjścia na rower, a potem było - a właściwie nadal jest - coraz gorzej. Leje, wieje i jest brzydko.

Roch pozdrawia Czytelników.

piątek, 9 października 2009

Ile można wytrzymać bez roweru?

Pogoda, jak na jesień, całkiem przyjemna i zachęcająca do wyjścia na rower, ale rower miał awarię, którą Roch miał naprawić, ale z drugiej strony miał już zakończyć sezon, o czym pisał. Dumał Roch, leżąc na łóżku, czy warto naprawiać dętkę, czy dać sobie spokój. Oczywiście, że Roch naprawił dętkę, a właściwie wymienił na nową, a starą zakleił. Jednak choroba rowerowa, zwana cyklozą, nadal Rocha solidnie trzyma.

Po 30 minutach koło siedziało w ramie, a Roch próbował domyć się ze smaru. Kiedy w końcu udało się pozbyć tłustych resztek, Roch był gotowy żeby iść na rower. Aparat został zapakowany do plecaka, Roch wskoczył w długie spodnie, bo na krótkie już za zimno i pojechał na Dolomity, a dokładnie na nasyp żeby mieć dobry punkt dla kolejnej panoramy. Jakoś Roch polubił tę technikę szczególnie, że sklejanie zdjęć idzie mu coraz lepiej i szybciej.

Jutro aparat odpoczywa, a Roch pedałuje trochę szybciej i trochę dalej, może nawet na lotnisko dotrze, ale to nie jest nic pewnego. Na zakończenie obiecana panorama:



Roch pozdrawia Czytelników.

czwartek, 8 października 2009

Polowanie leżąc na łóżku

Wczorajsze obietnice jakoby dziś miał zamiar polować na samoloty okazały się niemożliwe; nie przez lenistwo Rocha, a zwyczajnie przez kapryśną pogodę, która raz po raz polewała z nieba deszczem. O ile w samochodzie jest dach, a tyle chowanie się za każdym razem w aucie nie jest najwygodniejszym sposobem spędzenia popołudnia. Pogoda znowu zweryfikowała plany Rocha, pokazując mu jednocześnie, gdzie jego miejsce.

Korzystając z tych kaprysów Roch skończył – tak, dobrze napisał – skończył przeróbkę zasilacza i drugie uruchomienie przebiegło pomyślnie. Pozostaje tylko kosmetyka w postaci uporządkowania kabli, dokręcenia luźnych śrub i skręcenie obudowy. Trochę elektronów, od czasu pierwszego ogłoszenia zamiarów Rocha, upłynęło, ale Roch skończył przeróbkę i jest niewymownie dumny z powodu przeżycia zabaw z wysokim napięciem.

Teraz Roch ma kilka innych pomysłów, ale priorytetem jest termometr dla Koyocika, który Roch konstruuje dobre kilka miesięcy, ale jak widać może Roch jest nierychliwy, ale ostatecznie “Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy”.

Roch pozdrawia Czytelników.

środa, 7 października 2009

A jutro Roch będzie polował na samoloty

Temat dzisiejszej notki wcale nie oznacza, że Roch skumulował w sobie na tyle dużo energii by wymienić dętkę, a jedynie to, że istnieją alternatywne środki transportu, takie jak Rochowa Megi lub – w ostateczności – komunikacja miejska, która oprócz swojego podstawowego zadania, czyli transportu z punktu A do punktu B, ma jeszcze walor poznawczy, a mianowicie zawsze można poznać jakieś ciekawe osoby. Pogoda, a dziś była Prawdziwa Polska Jesień (TM) zachęca do, jednego z ostatnich, wypadu na lotnisko.

Dziś też była spora okazja, bo trwały prace nad ILS i co chwilę przelatywał testowy samolot, ale Roch zajrzał na forum za późno i przeczytał, że już po, a była szansa pooglądać oblatywanie lotniska, ale to nie pierwsza i nie ostatnia konserwacja ILS, więc jeszcze Roch się naogląda. Poza tym jutro czwartek, czyli szanse na jakiś czarter znacząco wzrastają i być może nie będzie Roch sterczał jak kołek w szczerym polu.

Jeśli pogoda utrzyma się do weekendu to Roch naprawi tylne koło i skorzysta z ostatnich cieplejszych chwil, bo rower ciągnie, a w tym roku było roweru jak na lekarstwo. A to kończenie edukacji, a to tygodnie burz, a to elektronika, a to aparat. Choć to ostatnie udawało się Rochowi zgrabnie łączyć. Szkoda, że nikt lutownicy zasilanej z dynama rowerowego nie wynalazł.

Roch pozdrawia Czytelników.

wtorek, 6 października 2009

Kolejna umiejętność nabyta

W każdej wolnej chwili Roch zanurza się w przepastnych archiwach Szerokiego Kadru, z którego czerpie wiedze, jak robić znośne zdjęcia. Jako, że grafik z Rocha jak z koziej dupy trąba, zawsze opuszczał porady dotyczące manipulowania zdjęciami, ale w końcu chciał spróbować jak to jest szczególnie, że do tematu panoramy podchodzi już drugi raz. Za pierwszym udało się przegotować zdjęcia, ale już sklejenie ich w jedną, spójną całość przerosło Rocha.

Dziś ogłosił wiktorię; nie dość, że udało mu się delikatnie poprawić zdjęcia, co wcześniej już robił, to jeszcze udało mu się to wszystko skleić w całość i zobaczyć swoją pierwszą w życiu panoramę. Oczywiście panorama lotniska, bo co innego mógł Roch “focić”? Wtedy jeszcze pogoda była ładna i można było zapuszczać się w dalekie rejony. Teraz pogoda jest jesienna, ale to dobrze. Kolejny artykuł na Szerokim Kadrze dotyczy mgły, czyli tego co jesienią jest w nadmiarze.

Roch, oczywiście, pochwali się zdjęciem, a jak:


Roch pozdrawia Czytelników.

poniedziałek, 5 października 2009

Jak pech to pech

Początkiem nowego tygodnia Roch postanowił trochę popstrykać aparatem, może w końcu znajdzie jakieś poważne oznaki jesieni. Z racji tego, że rower nadal stoi z przebitą oponą Rochowi pozostały buty, jako środek transportu. Buty, jako środek transportu, mają znacznie ograniczony zasięg, a więc o samolotach nie było mowy chyba, że one przyleciałby do Rocha.

Z tego wszystkiego Roch wybrał się do pobliskiego parku, aby tam poszukać śladów Pani Jesieni. Wyjął aparat, strzelił zdjęcie i bateria wyzionęła ducha. Dalsze pstrykanie nie miało sensu, bo aparat – profilaktycznie – zablokował możliwość pstrykania. Roch usiadł na ławce, wziął głęboki oddech i wrócił do domu. Baterię włożył do ładowarki, a sam zajął się uruchamianiem przerobionego zasilacza ATX, który ma służyć jako zasilacz laboratoryjny.

Pierwsze próby okazały się pomyślne, wszystko zastartowało, nic się nie spaliło, a Roch przeżył więc można powiedzieć, że Roch stanął na wysokości zadania i naprawił stary zasilacz, a później go przerobił. Teraz tylko przewody uporządkować, spiąć i można wszystko skręcać. Można nawet ukaże się film, o ile Roch przeżyje zabawy z napięciem 230V.

Roch pozdrawia Czytelników.

niedziela, 4 października 2009

Prawie nic się nie dzieje

Nudą jakoś zawiało, nawet na forach internetowych zrobiło się jakoś nudno, w kółko to samo i już czytać tego nie można. Rower dalej stoi z przebitą oponą i Rochowi ni jak nie chce się tego łatać. Poza tym wszystkim Roch obiecuje sobie, że pójdzie – bo przecież nie pojedzie – gdzieś z aparatem i na obietnicach się kończy, ale jutro nie ma zmiłuj się i trzeba wyjść z domu, bo za oknem robi się kolorowo.

Poza tym permanentnym “nie chce mi się” Roch planuje wybrać się ostatni raz na lotnisko, autobusem lub samochodem żeby ostatni raz pstryknąć jakieś samolociki, ale nie ma z kim jechać, a samemu w autobusie jakoś nudno. Gdyby tylko ktoś chciał..

Roch pozdrawia Czytelników.

piątek, 2 października 2009

Sezon grzewczy, czyli zima nadchodzi

Jak na blog rowerowy przystało Roch rozpisze się o sezonie grzewczym, dokładnie analizując wszelkie aspekty ciepłoty kaloryfera, bo od niego zależy dobre, lub złe, samopoczucie Rocha. Ocieplenie się kaloryferów może oznaczać tylko dwie rzeczy; albo administrator nie ma co robić, albo idzie zima. Jako, że administratorzy, nie tylko budynków, znani są ze swej skąpości, w grę wchodzi tylko rychłe nadejście zimy. Do pełni szczęścia brakuje już tylko łopaty w bagażniku.

Od rana Roch siedział w domu i raczej nie przemęczał się; rower z przebitą oponą nadal czeka na “zachcenie” się Rochowi, kilka płytek czeka na wytrawienie, jakiś tam programik czeka na skończenie, a w dodatku Roch cały czas szuka jakiegoś nowego zajęcia. Podobno, jacyś odważni meteorolodzy, wieszczą nadejście ciepłych dni, ale to chyba ostatnie podrygi lata. Roch zbiera tłuszcz i idzie do gawry spać.

Roch pozdrawia Czytelników.

czwartek, 1 października 2009

Czyżby oficjalny koniec sezonu rowerowego?

Wstał Roch wczesnym rankiem, spojrzał w kalendarz i jęknął, że to już październik, a więc zimno, deszczowo, szaro i nijako. Niedługo trzeba będzie włożyć łopatę do bagażnika i czekać na śnieg, który z całą pewnością spadnie. Dodatkowym powodem jęknięcia Rocha był permanentny bark powietrza w tylnym kole, co Roch odebrał jako znak, że “kończ waść wstydu oszczędź”.

Początkowo chciał się zabrać za naprawę, ale ostatecznie dał sobie spokój, widząc co za oknem się dzieje. Za tymże oknem wiało, padało i było zimno, gdyby nie faktura to Roch z domu by nie wyszedł, a tak musiał się ubrać i iść na ten ziąb.

Tak, czy inaczej chyba pora kończyć tegoroczną przygodę z rowerem, bo będzie coraz zimniej i zimniej.

Roch pozdrawia Czytelników.