Miesiąc: grudzień 2009

  • I znowu rok spokoju

    Nadszedł ten dzień, w którym elektroniczny kalendarz rozbrzmiał ochoczo fanfarami, zaczerwienił się i oznajmił, że dziś trzeba jechać z samochodem na przegląd. Nie było innego wyjścia, Roch ubrał się, zszedł na dół, wymienił żarówkę, którą wymieniał kilka tygodni i pojechał do stacji diagnostycznej. Tam miły pan popadł w zachwyt nad Rocha samochodem.

    – “Jaki zadbany samochód” – Słodził Rochowi.
    – “W końcu to dama, musi być zadbana” – Odpowiedział Roch.

    Jednak okazało się, że nie do końca jest tak cudownie, bo Roch w końcu dowiedział się co uszkodził, gdy kilka miesięcy temu wpadł w dziurę. Cóż, polskie drogi są jakie są i tak też stwierdził technik, podbijając dowód rejestracyjny na kolejny rok. Później tylko szybka wizyta u mechanika, wymiana urwanego sworznia i Megi już całkiem jest cacy.

    Jeśli chodzi sprawę robota, to zostało wysłane zlecenie do firmy, która zrobi Rochowi płytkę, bo jego proces technologiczny nie ogarnia tak skomplikowanych układów i trzeba było szukać pomocnej ręki. Firma z Katowic okazała się tania i solidna, a przynajmniej tak piszą o niej Internauci. Jak płytki będą gotowe to i Roch dorzuci swoje trzy grosze.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Sknera

    Kompletowanie elementów, składających się na robota, Roch rozpoczął od rekonesansu cenowego, bo aktualnie jest on w dołku finansowym i z gotówką bywa krucho. Chcąc iść na łatwiznę Roch podjechał do ukrytego w bramie sklepu elektronicznego żeby zapytać ile go ta zabawa szarpnie. Po sprawdzeniu w sklepowym komputerze wyszło, że z jeden scalak około 11 zł, a to pomnożone przez dwa daje oszałamiające 22 zł, a na to Roch nie może sobie pozwolić. Odszedł z pustymi rękami, ale z to z “pełnym” portfelem. Szoping, jakkolwiek rozumiany, jest pod pełną kontrolą Rocha.

    Pogoda zdecydowanie się pogorszyła, zaczął padać deszcz, zrobiło się szaro i buro. Wypad na dworzec, albo na lotnisko zostaje odroczony, może weekend coś wyjaśni w kwestii jakiegoś wypadu, ale póki co prognozy nie są zachwycające. Pozostaje siedzieć w domu i coś tam grzebać, choć ileż można wdychać opary cyny. Rower stoi jak stał, od czasu do czasu Roch odkurzy go, żeby jeszcze można było go odnaleźć.

    W statystykach czerwono i nie warto tam nawet zaglądać. Cały miesiąc to jedno wielkie zero, w dodatku czerwone. Jedynie z kronikarskiego obowiązku Roch o nich wspomina, bo jak zaczął w styczniu, tak trzeba w grudniu skończyć, a od nowego roku trzeba będzie zweryfikować swoje noworoczne postanowienia. Gdyby ktoś odczuwał nieodpartą chęć pobrania PDF to można to uczynić tutaj: Listopad 2009.

    Roch pozdrawia Czytelników.