Rok: 2009

  • I co tu napisać?

    Wcale nie chodzi o to co napisać na blogu, bo tu zawsze jest o czym pisać. Bardziej chodzi o \”oficjalną\” stronę życia, czyli o CV i list motywacyjny. Dalszych szczegółów Roch nie zdradzi, bo nie chce zapeszyć.

    Wczorajszej notki, o ile Roch pamięta, nie było ze względu na kolejny zanik pamięci spowodowany nadawaniem przez Telewizję, za przeproszeniem, Publiczną starych seriali. Wczoraj kolejny odcinek Tulipana, a dziś ponownie dzielny Porucznik Borewicz.

    Poza tym, że Roch siedzi przed telewizorem to jeszcze jeździ na rowerze. Pogoda jest ładna więc szkoda siedzieć w domu. Aparat na razie odpoczywa, ale przed Rochem kolejny weekend i w końcu może uda się zrobić jakieś zdjęcia, ale już nie obiecuje, bo ostatnio wyszło jak wyszło.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • To se ne vrati

    W końcu Roch wyszedł na rower choć pogoda nie zapowiadała się na dłuższą wycieczkę. Bojąc się, że zmoknie Roch trzymał się blisko domu tak, aby móc szybko uciec do domu gdyby jednak miało padać. Roch podjechał pod Pniowiec i wrócił.

    Okazuje się, że z zachmurzonego nieba wcale nie musi padać, o czym Roch przekonuje się przy każdym spojrzeniu w okno. Co prawda słońca nie widać, ale deszczu też nie ma. Jednak Roch, wraz z upływającymi wiosnami, staje się coraz bardziej strachliwy. I pomyśleć, że kiedyś mógł przejechać 40km w deszczu. \”To se ne vrati\”, jak to mówią.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Niebo zaszło chmurami

    Kolejny dzień bez roweru. Tym razem pogoda pokrzyżowała Rochowi rowerowe plany. Niebo zaszło chmurami, ochłodziło się i zrobiło się jakoś tak szaro. Wiadomo, że każda wymówka jest dobra, a szczególnie w ostatnich tygodniach, bo Rochowi nie chce się jeździć jak nie ma słońca, a jak jest to też nie jest dobrze.

    Z racji tego, że Roch siedział w domu to dłubał przy nowym wyglądzie bloga i, kto miał szczęście, to trafił na nowy wygląd, a kto nie miał to nie zobaczył tego, co Roch spłodził. Jeszcze trochę i będzie można otwierać szampana.

    Jutro pogoda ma być ładniejsza, więc może Rochowi się zachce.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Orła cień i kilka innych zmian

    Monotonność kolorystyczna bloga zaczęła powoli przytłaczać Rocha. W związku z tym Roch wprowadził w życie plan roboczo nazwanym \”odświeżamy bloga\”, który to plan ma na celu rozjaśnienie \”skórki\”. Być może wtedy powieje świeżością.

    Poza planami organizacyjnymi Roch poszedł zrobić jakieś zdjęcia, bo obiecuje i obiecuje i słowa nie dotrzymuje. Poszedł gdzieś \”w pola\” bez jasno określonego celu i pewnie dlatego wrócił do domu z kilkoma zdjęciami, które w ogóle zasługują na przestrzeń dyskową. Widać nie był to dzień Rocha.

    Po powrocie zasiadł do komputera i zagłębiając się w lekturze portalu Szeroki Kadr, w którym jest masa zdjęć zapierających dech w piersiach, a także kącik dla początkujących, w którym omawiane są podstawy. W sam raz dla Rocha.

    I na zakończenie Roch zachęci wszystkich czytających do odwiedzenia strony poświęconej fotografii lotniczej, prowadzoną przez – jak sam o sobie pisze – Świra Lotniczego. Warto poświęcić kilka chwil, bo na prawdę warto: Hesja.

    A jutro rower, o ile pogoda pozwoli, a jak nie to Roch zabierze się za zmianę wyglądu, czyli odświeżanie bloga. Może całe przedsięwzięcie uda się.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Święto narodowe, czyli nasz Tour

    Stało się. Długo oczekiwany 66. Tour de Pologne został oficjalnie zainaugurowany w Warszawie i przez najbliższe siedem dni Roch będzie przyklejony do telewizora lub monitora, w zależności w którym miejscu będzie obszerniejsza transmisja z wyścigu. Znając życie to na TVP nie ma co liczyć, bo 20 minutowa transmisja, poprzecinana wywiadami musi ustąpić programom misyjnym typu Plebania, czy Klan.

    Równolegle z Tour\’em Roch będzie miał swój mały tour, który dziś obejmował Dolomity i Repty. Słońce grzało, Roch czuł się jakby pokonywał sto kilometrów, ale licznik wskazywał coś innego. Dziś tylko 20km, ale za to po lesie i korzeniach, więc Roch czuje się wytrzęsiony. Trzeba też wybrać się na jakieś rowerowe zdjęcia, ale o tym to kiedy indziej.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Jest czterdzieści, ale nie zdjęć

    Wczoraj Roch obiecał, że dziś dostarczy czterdzieści zdjęć, ale obietnicy nie dotrzymał. Wybrał rower i kolejną przejażdżkę do Świerklańca. Podobnie jak wczoraj pojechał \”na około\”, bo w sierpniu wypadałoby zrobić trochę więcej kilometrów niż w minionych miesiącach.

    Licznik ponownie pokazał 40km, więc miesiąc zaczął się optymistycznie i jak tak dalej pójdzie to miesiąc może zakończyć się jakimś okrągłym wynikiem, ale pogoda pewnie na to nie pozwoli. Sprawdzone źródła już zapowiadają, że od poniedziałku pogoda się popsuje, a temperatura spadnie o 10°C.

    Jak sierpień się potoczy to okaże się ostatniego dnia, a póki co Roch odlicza dni do urodzin.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Jak on to zrobił?

    Ponownie Roch pojechał do Świerklańca, ale trochę dłuższą trasą, bo wybrał na Dolomity, potem Radzionków i Dobieszowice. Chciał po prostu zrobić dużo kilometrów, a przynajmniej więcej niż wczoraj, bo zeszłoroczne siedemdziesiątki i setki są tylko wspomnieniem i namacalnym dowodem w statystykach z 2008 roku.

    Wjeżdżając lasem do Świerklańca Roch musiał pokonać ostatnią \”przeszkodę\”, czy wjechać pod stromą górkę, bo z natury jest leniwy i nie chciało mu się jechać kilka metrów dalej, żeby po ludzku wyjechać z lasu.

    Sam fakt, że Roch pod coś takiego wjechał wzbudził szok u postronnych obserwatorów. Roch poczuł i usłyszał zazdrość tych, którzy musieli pedałować kilka metrów dalej, żeby nie tłuc się z górki. Potem już poszło, nomen omen, z górki. Nowe Chechło i w końcu w domu.

    Kilometrów wyszło 40, więc nie jest źle. A jutro będzie 40, ale zdjęć.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Trochę się zakorkowało

    We wszystkich lokalnych mediach trąbią, że droga 78 jest remontowana, że będzie nowy asfalt, że będzie cacy, ale dopiero w listopadzie. Roch postanowił sprawdzić jak idą postępy. Pojechał więc do najbliższej miejscowości przez którą krajowa 78-a przelatuje, czyli do Świerklańca.

    Korek miał nieskończoną długość, nawet rowerem było trudno się wciskać, bo auta stały w rzędach po trzy, każdy trąbił i wciskał się nie na trzeciego, ale na dwudziestego. Chcąc uniknąć rozjechania szybko odbił do parku i poczuł ulgę, bo jedyne co mogło go przestraszyć to spacerujący, który zachowuje się jak małpa w kąpieli.

    Ze Świerklańca pojechał lasem na Chechło, żeby oczy trochę nacieszyć i wrócił do domu. Jutro weekend więc aparat pójdzie w ruch, rower też, ale trzeba kupić nowe klocki hamulcowe, które Roch kupuje już tydzień, a niedługo będzie musiał kupić obręcz, jak dalej będzie zapomniał.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Kolejna nieobecność

    Ponownie Roch zaliczył blogową absencję, jednak tym razem była to nieobecność bardzo usprawiedliwiona, a to dlatego, że Roch wizytował u Koyocika, bo dawno się nie widzieli. Tak więc popołudnie Roch spędzał w bardzo miłym towarzystwie i ani myślał o Internecie.

    Dziś Roch wyszedł na rower, próbował zrobić kilka kilometrów, ale jakoś niemoc – w połączeniu z leżącym w domu świeżutkim numerem \”Elektroniki dla Wszystkich\” – spowodowała, że Roch zaliczył tylko Repty i Dolomity, po czym skierował się do domu sprawdzić, co tam ciekawego w elektronicznym świecie słychać.

    Jednak jutro Roch planuje pojeździć na rowerze tak, aby móc napisać, że w końcu trochę popedałował, a nie wymigiwać się jakimiś gazetami lub wizytami.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Dziury w pamięci, które trudno załatać

    Nawał zajęć, z których część to mało ważne pierdółki powoli przerasta Rocha i zaczyna brakować mu czasu. Na razie doba ma jeszcze 24 godziny, ale jak tak dalej pójdzie to trzeba będzie z godzinkę dołożyć, a to już może nie być takie proste.

    Wczoraj Roch był na rowerze, ale notka wyleciała mu z głowy, a gdy sobie przypomniał o niej to już dawno spał. Planował pisać rano, ale to listonosz zostawił awizo, a to jeszcze coś innego, a to trzeba było iść do kiosku po gazetę i tak jakoś nie miał czasu zasiąść do komputera.

    Popołudniu poszedł Roch na rower, wziął aparat i pojechał robić zdjęcia. Jako, że nie chciało mu się jechać daleko to zaszył się gdzieś nad sadzawką, która nie jest znana innym \”turystom\”, a więc nie ma tam tłoku i nie trzeba sprawdzać, czy rower jeszcze stoi, czy zostały Rochowi tylko buty.

    Później jeszcze podjechał na Dolomity, ale nie zatrzymywał się, tylko pędził do domu. Jutro aparat odpoczywa, a Roch jeździć. Może nawet zrobi jakiś dłuższy dystans bo na jutro nie ma specjalnych planów, choć na horyzoncie widać spotkanie z Koyocikiem.

    Ale to wszystko okaże się jutro, a plany rowerowe można połączyć, wszak do Koyocika można jechać rowerem.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Dmuchanie

    Pogoda, jak ma to w swoim zwyczaju, kaprysiła od rana, a to prażyła słońcem, a to polewała deszczem. W końcu przyszła burza i lunęło. Potem, znowu słońce i ten fakt wykorzystał Roch żeby znaleźć miejsce przecieku, który sprawia trochę problemów. W końcu znalazł, ale nie odetkał, bo za mocno zatkane. Trzeba dmuchnąć, jakimś kompresorem, ale to w warsztacie, czyli poniedziałek pod znakiem mechanicznym.

    Poza tym Roch nie wychodzi z domu, bo pogoda nie pewna i szkoda moknąć szczególnie, że będąc mokrym lepiej przewodzi się prąd. Teraz za oknem znowu chmury i pewnie burza z deszczem i wiatrem.

    Przy okazji TVP1 i ich Wiadomości twórczo odkryły, że korzystając z telefonu komórkowego można namierzyć rozmawiającego jegomościa. Źle się dzieje w państwie duńskim, cytując Marcellusa.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Wyż afrykański

    Wczorajsze upały spowodowane były tajemniczym wyżem afrykańskim, który zaatakował w nocy. Atak był skuteczny, bo opady deszczu spowodowały lekką powódź w aucie, ale cóż poradzić. Klimat się ociepla, lodowce topnieją, woda paruje, a wyż afrykański grasuje nad Europą.

    Dziś o niebo chłodniej, wiaterek powiewa, słoneczko świeci i jest tak jak być powinno, czyli chłodno i przyjemnie. W sam raz na rower, na który Roch zabrał aparat, żeby uskutecznić kilka zdjęć. Za cel wybrał Świerklaniec i tam też się udało. Wiatr, o dziwo, wiał w plecy dlatego średnia prędkość z jaką Roch pedałował wyszła 26km/h. W tym sezonie taka prędkość do rzadkość, ale jak pogoda dopisuje to Roch pedałuje, że tak nieśmiało zrymuję.

    Na Świerklańcu Roch pokręcił się godzinkę i wrócił do domu. Droga powrotna też była \”z wiatrem\” więc nie było problemu. W domu Roch sprawdził pogodę na jutro, ale lepiej o tym nie pisać. Znowu deszcze, znowu wyż afrykański, znowu burze.

    Na zakończenie skromna galeryjka:

    Gdyby nie działało to link na pewno działa: Świerklaniec.

    Roch pozdrawia Czytelników.