Rok: 2009

  • Pierwszy dzień wiosny

    Podobno dziś jest pierwszy dzień wiosny, tak twierdzi telewizja, radio i inne media, łącznie z Google, które zmieniło logo z tego okazji. Problem z tą wiosną jest taki, że jest jest, a jakby jej nie było. Pada śnieg, jest zimno, a pszczołom nie chce się zapylać kwiatków. Najwidoczniej wiosna jest w Google, radiu i telewizji, ale nie u Rocha, a za pasem weekend, który Roch chciałby spędzić na rowerze i w miłym towarzystwie.

    Dziś Roch ponownie siedział w domu, o rowerze można było zapomnieć przez opady śniegu. Rano wyskoczył na zakupy, oczywiście jako szofer, do miasta, potem zjadł obiadek i już miał łapać za lutownicę, ale stwierdził, że da jej odpocząć, a i Roch sobie odpocznie trochę od lutowania, ale już jutro planuje zrobić kolejną płytkę, o ile wszystko się powiedzie i pogoda znowu nie dopisze.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Szara strefa

    Roch zaczyna dorabiać na boku, nie jest to żadna tajemnica, bo potrafi uruchomić kilka zakręconych usług, czasem podpowiada co i gdzie kliknąć, żeby serwer wpuszczał, albo nie. Oczywiście wszystko odbywa się w szarej strefie, na boku, czy jakkolwiek to się nazywa.

    W ostatnim czasie Roch potrzebował wolnej gotówki, a swojej żelaznej rezerwy nie chciał naruszać. Tak się złożyło, że zepsuł się komputer u sąsiada no i Roch, jako ostatnia deska ratunku, został wezwany. Sąsiad biadolił, że trzeba formatować, że zdjęcia się skasują, że dokumenty zniknął, że cała praca pójdzie na marne.

    Roch wykonał czary mary, odprawił tajemne gusła, na koniec krzyknął \”fixboot\” i komputer ożył. Normalnie nie kasowałby sąsiada bo czasem Roch może potrzebować pomocy, ale tym razem Roch zrobił wyjątek, za uratowanie danych Roch przyjął zapłatę, która zostanie przekazana na cele elektroniczne.

    Ale dość tej autopromocji. Pogoda pod psem, a zbliża się weekend więc trzeba by zacząć myśleć o jakiejś przejażdżce rowerowej. Jeśli pogoda dopisze to Roch obowiązkowo idzie pedałować. Może w końcu dojdzie do upragnionego spotkania Koyota z Rochem bo dawno się nie widzieli i w ogóle.

    Tak więc, Czcigodni, trzymajcie kciuki za pogodę, Roch już odprawia modły za pogodny weekend.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Chowaj się! Zaraz wybuchnie!

    Po trzech dniach kombinowania, hektolitrach wylanego potu, niezliczonej ilości słów typu motyla noga, po kilku zwątpieniach we własne umiejętności przetwornica została pokonana. W końcu Roch poprosił o pomoc swojego Guru od elektroniki, mentora i przewodnika po świecie kondensatorów, cewek, dławików i tranzystorów. Uzbrojony w lutownicę, Roch poszedł na korepetycje i zobaczyć jak oporna przetwornica wywiesza białą flagę.

    Według schematu wszystko było w porządku, jednak w generatorze \”nóżki\” nie były złączone i nie układ nie pracował. Po złączeniu nadal cisza w układzie, wymiana kondensatora trochę poprawiła sytuację, ale do 16V brakowało 13V. Kolejne zwiększenie pojemności nic nie dawało, jak były 3V tak zostały.

    W końcu schemat został olany i, jako błędny, wylądował w koszu. Po czterech godzinach udało się, przetwornica ruszyła po zamianie miejscami dwóch tranzystorów, ale było jedno ale..

    Działa! Ale chowaj się zaraz kondensator wystartuje – powiedział Tomek, co oznaczało żeby uciekać bo zaraz wybuchnie.

    Przetwornica zaczęła wytwarzać 30V, a w teorii powinna \”pompować\” 16V. Udało się odciąć zasilanie i nic nie wystartowało, ale napięcie było jakby z duże. Pomogło zwiększenie oporności i układ zaczął działać. Przetwornica, jak i cały programator, śmiga, aż miło.

    Korporacja, która już była opisywana na blogu, wypuściła bubel. W samej płytce były dwa poważne błędy, o drobnych pomyłkach nie wspominając. Układ jest przeznaczony dla początkujących elektroników, czyli dla Rocha i faktycznie – początkujący nie ma szans na samodzielne uruchomienie układu.

    I tak minęło przedpołudnie, popołudnie i cały dzień. Roch postanowił, że samodzielnie zrobi programator, już po prawkach, i wyśle go do Korporacji. Niech mają jeden działający.

    ****

    Poza tym nudy u Rocha, za oknem śnieg lub deszcz więc cały dzień siedzi w domu. Tęskni za rowerem i za wypadami, ale cóż zrobić jak pogoda kaprysi. W statystyki nawet nie zagląda bo takiej czerwieni to nigdzie nie ma. W tym roku trudno będzie wykręcić więcej niż osiem tysięcy. Trudno się mówi.

    Roch pozdrawia swojego Mentora i pozostałych czytelników.

  • Oporna przetwornica

    Roch podjął się zadania niewykonalnego, taka elektroniczna mission impossible, czyli uruchomienia przetwornicy. Niczym agent Hunt, Roch starał się wykonać misję, ale oporna przetwornica zawsze znajdowała sposób żeby powiedzieć Rochowi \”a weź ty mnie w emiter pocałuj, ty kolektorze\”. Jednak Roch nie poddawał się i nadal czynił czary nad upartą przetwornicą, a że deszcz ze śniegiem padał to całkowicie poświęcił się sprawie przetwornicy.

    Niby nic trudnego podnieść 5V do 12V; dwie bramki NAND, kondensator, opornik, trzy tranzystory, dioda prostownicza i dwie diody Zennera i jest 12V. Jednak Roch zawsze ma pecha i wszystko się komplikuje. Z prostego układu zrobił się dwudniowy pożeracz czasu połączony ze stresorem. Wszystko sprawdzone, wymierzone, a nawet wymienione i nadal na wyjściu nie ma nawet zbliżonego napięcia. Na dziś Roch dał sobie spokój bo agresor się załączył i mogłoby się skończyć wyrzuceniem ustrojstwa za okno.

    Nie ma to jak rower, w którym nic nie marudzi, nie protestuje, nie ma napięcia (także tego comiesięcznego). Odpowiednio wypieszczony rower odwdzięcza się Rochowi cudownymi doznaniami, wiatrem pod kaskiem i ładnymi widokami. A taka przetwornica? Szkoda słów…

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Okno pogodowe

    Był Roch na rowerze pojeździć. Pogoda w Internecie wróżyła godzinne rozpogodzenie więc nie można było nie jeździć. Wczorajszą pogodę niech motyla noga więc dziś Roch musiał wstrzelić się w chwilowe rozpogodzenie żeby trochę popedałować.

    Udało się, Roch nie zmoknął, nie złapał go śnieg, a jedynie zimniejszy wiatr co nie przeszkadzało zbytnio, ale też nie pomagało. Roch kręcił się po okolicy bo gdyby okno pogodowe miało się zamknąć to Roch szybko czmychnie do domu. Kręcąc się po okolicy nabił dwadzieścia kilometrów co, jak na jego kondycję, jest słusznym wynikiem.

    Po powrocie do domu Roch zajął się walką z przetwornicą, a okno pogodowe zostało zamknięte.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Złośliwość pogody

    Znane przysłowie mówi, że w marcu jak w garncu, ale to co dzieje się z pogodą nie przypomina garnca, a jakiś bulgoczący, piekielny kocioł. Wczoraj pogoda dopisała, Roch inaugurował sezon, a dziś – chcąc kontynuować inaugurację – padał deszcz. Oczywiście zaczął popołudniu, równo o godzinie 1300 bo właśnie wtedy Roch planował wyjść na rower.

    Wkurzający kapuśniaczek padał, aż do zmroku uniemożliwiając Rochowi jeżdżenie na rowerze i, przede wszystkim, spotkanie z Koyotem. Deszcz przestał padać jak zaszło słońce, co ewidentnie świadczy o złośliwości pogody.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Są dziewczyny, są rowery, jest wiosna

    Po wczorajszych opadach śniegu Roch utracił już nadzieję na pogodny weekend, a o wyjściu na rower przestał już myśleć. Jednak pogoda miło go zaskoczyła słońcem i znośną temperaturą. Roch, wraz z Michałem, pojechali na Świerklaniec. Tam odbył się relaks, na dosyć niepewnym i chybotliwym mostku.

    Pogoda dopisała, było słońce, było ciepło, były dziewczyny, były rowery, był aparat i było fajnie. Dziewczyny pomykały sobie na rolkach, Roch cieszył oko zacnymi widokami, można śmiało powiedzieć, że wiosna nadchodzi.

    Po skończonym relaksie pora było wracać do domu bo im później tym zimniej. Po drodze spotkali się z innymi rowerzystami, którym powietrze do głowy uderzyło i starali się z dyskryminować Rocha i Michała jako rowerzystów, ale przytomny Roch wytknął jednemu z nich, że ma plastikową osłonkę, a Michał zauważył, że na hamulcach zostały żółte naklejki instruujące jak hamować.

    Po krótkiej wymianie zdań rozjechali się w przyjaźni bo żarty żartami, ale lubić się wypada.

    Jeśli pogoda dopisze, a dopisać musi, to jutro Roch uskutecznia kolejny wypad z Koyotem. Długo oczekiwany zlot w końcu nastąpi.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Pięć centymetrów śniegu

    Pogoda w ostatnim czasie działa w trybie binarnym, albo pada śnieg, albo nie pada. Wczoraj, nie licząc lekkiego opadu, pogoda zapowiadała się świetnie, asfalt suchy, nawet ciepło, a dziś na samochodzie Rocha leżało pięć centymetrów śniegu.

    Nie przygotowany, do odśnieżania, Roch stanął przed samochodem i czekał, aż sam się odśnieży, ale jakoś nie chciał więc Roch musiał się poświęcić i zrzucić zalegający śnieg. Gdyby Roch popołudniu miał zabierać się za jazdę to samochód sam by się odśnieżył bo temperatura znowu urosła.

    Takie huśtawki nie działają na Rocha mobilizująco z tego względu, że nastawiony na wypad rowerowy Roch zamka się w sobie, gdy widzi śnieg za oknem. Pogoda na weekend pewnie będzie binarna, albo śnieg, albo nie.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Ja bardzo dużo czytam, odświeżam umysł i będę jak brzytwa.

    W związku z uruchomieniem programatora Roch postanowił, że odświeży swoje wiadomości z programowania procesorów, a także zakupi jakąś skromną obudowę. Obie te rzeczy wymagają nakładów finansowych, bo trzeba kupić książkę, no i jakąś obudowę. Jednak obie te rzeczy muszą poczekać bo Roch skoncentrował się na rowerze.

    Bomberek pójdzie do przeglądu, część napędu trzeba będzie powoli wymieniać, trzeb kupić oponki i jakieś pomniejsze gadżety. Dlatego część funduszy zostaje przekazane na cele rowerowe, a skromna pozostałość na elektroniczne części.

    Dziś ponownie Roch ponownie pełnił rolę szofera i odwiedził Zabrze, Gliwice i Bytom. Najeździł się jak głupi, ale też swoje zarobił. Dlatego może myśleć o jakichś rowerowych przyjemnościach bo wiosna za pasem, czyli śnieg ponownie zaczął padać, temperatura spadła i zrobiło się brzydko.

    Popołudniu Roch odsypiał wczesną pobudkę, więc nie bardzo jest co opisywać, a pisanie o robotach i wzmacniaczach staje się powoli nadużywaniem cierpliwości Czcigodnych.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • To jednak jest łatwe. Errata.

    Po napisaniu wczorajszej notki Rochowi nie dawało spokoju dlaczego to, czyli programatorka, nie działa. Siedział, analizował schemat, w końcu zaczął szukać zlutowanych nóżek, ale nie był ani o krok bliżej rozwiązania tego tajemniczego problemu. W końcu wziął miernik i zaczął sprawdzać ciągłość obwodu, czyli czy wszystko dobrze zlutował.

    Nóżki kończyły się, a miernik Rocha piszczał, sygnalizując ciągłość obwodu. Dopiero na ostatniej nóżce miernik zamilkł co oznaczało, że ta nóżka nie jest dobrze zalutowana. Roch przyłożył grot do nóżki i ogłosił zwycięstwo. Po \”podlutowaniu\” nóżki miernik ożył, a i po podłączeniu do komputera system wykrył programator jako STK-500 v2. A to wszystko grubo po godzinie 2100, ale jak Rocha coś męczy to i w nocy siądzie do lutownicy.

    ****

    Dziś Roch nie lutował, a jeździł. Nie na rowerze, a samochodem, czyli robił jako szofer, ale za to zarobił trochę grosza i można będzie myśleć o zakupie o transformatora żeby zacząć składać wzmacniacz lub dokończyć mitycznego robota.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • To wcale nie jest takie łatwe

    Przyszła, a właściwie została przyniesiona, paczka, która zawierała pastę SMD dla Rocha żeby mógł poskładać programator. Początkową euforię zburzył brak instrukcji obsługi kartusza tfu. tubki, a wbrew pozorom nie było to takie hop-siup. Gdy już wszystko było rozkręcone Roch doszedł do wniosku, że potrzebuje cienką igłę i tłoczek ze strzykawki.

    Jako porządny młody człowiek nie posiadał w domu ani igły, ani strzykawki więc musiał udać się do apteki. Pani magister, gdy Roch poprosił o średniej grubości igłę i strzykawkę \”raczej średnią\” spojrzała na Rocha, jakby był amatorem kompocików i to nie tych od babuni. Jednak Roch szybko wytłumaczył, że jest początkującym elektronikiem hobbystą i strzykawkę potrzebuje do innych celów.

    Po powrocie do domu Roch z kartusza tfu. tubki zrobił coś na kształt strzykawki i pasta zaczęła wypływać. Po pierwszych przymiarkach Roch załapał ideę powierzchniowego montażu i już za trzecią próbą ogarną, śmiałym ruchem, wszystkie piny. Gdy pasta była już nałożona pozostało znaleźć scalaczek, który miał być wlutowany.

    Sama faza lutowania to bajka; lekko podgrzana pasta zamienia się w srebrzystą cynę, która przykleja się do nóżek jak mucha do lepu (lepa?). Później wystarczy zmyć nadmiar pasty i wszystko jest gotowe. No, nie do końca.

    Po złożeniu wszystkiego jakoś nic się nie dzieje, co może oznaczać, że Roch nie stanął na wysokości zadania, a nawet coś zepsuł. Dlatego jutro zapakuje się z gratami i wybierze się do swojego Guru elektronicznego celem diagnozy co, i dlaczego, Roch zepsuł. Tak, czy inaczej fajnie lutuje się pastą, ale mogliby załączać instrukcję obsługi kartusza tfu. tubki.

    Wyszło elektronicznie za co Roch przeprasza, ale wiatr i deszcz nie zachęcały do wyjścia na rower.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Pasta SMD zamówiona

    Długo, bardzo długo Roch kiwał się, czy kupić – za ostatnie miedziaki – pastę lutowniczą, czy odłożyć na lepsze czasy, ale stwierdził, że programatorka czeka, a może zacząć jakiś zysk przynosić, więc teraz Roch zainwestował w pastę SMD, która ułatwi, a wręcz umożliwi wlutowanie jednego upartego scalaczka, a później może inwestycja zwróci się, a może nie.

    Poza tym, że Roch ogłosił stan upadłości, nic innego nie wydarzyło się. Co prawda Roch usiłował pojeździć na rowerze, ale pogoda – wiatrem i deszczem – skutecznie go zniechęciła i całe popołudnie przesiedział w domu.

    Pogoda na jutro też nie wróży długich wojaży na rowerze, ale przynajmniej będzie co robić, co uruchamiać i co programować, czyli Roch będzie się bawił swoją ATMegą, tylko ciekawe kiedy ją zepsuje.

    Roch pozdrawia Czytelników.