Rok: 2009

  • Siłą rozpędu

    Po tym jak Roch zorganizował deski na dach nastąpił dalszy ciąg budowania karmnika. Trzeba było przyciąć zdobyczne deski, przelecieć papierem ściernym, poskręcać i cieszyć się nową konstrukcją. Po drodze jeszcze Roch posmarował klejem tu i ówdzie. Z racji tego, że klej musi wyschnąć to dach czeka na swoją kolej. Pewnie jutro, o ile zapał Rocha nie opuści, zostanie zmontowany i skutecznie zamocowany na balkonie.

    Po skończonej pracy Roch złapał permanentnego leniwca i nic mu się nie chce szczególnie, że za oknem rozpoczęła się zima. Rano spadł śnieg, potem wyszło słońce, a na koniec zaczął padać deszcz. Zima, a właściwie jesień, pełną gębą, ale Roch się nie boi, bo ma co robić przez zimę.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Jako można zgubić 200 kilometrów?

    Dzięki czujności jednego z Czytelników Roch wykrył pewną niespodziankę, którą sam osobiście wygenerował. Otóż po pobieżnej analizie statystyk Roch zauważył, że zgubił gdzieś dwieście kilometrów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że w tym roku taka ilość kilometrów nie może bezkarnie przeciec przez szprychy.

    Okazało się, że “autorskie” rozwiązanie liczenia kilometrów jest fajne i ładnie wygląda, ale nie jest do końca poprawne. Przy zaokrąglaniu wyników Roch gubił jakąś część kilometrów i na koniec roku uzbierało się tego aż dwieście kilometrów. Roch rozpoczął poprawkę, ale w tym roku nie ma sensu jej wdrażać, bo 0 + 0 = 0 i jakby nie zaokrąglać tak nie będzie inaczej.

    O ile miesięczne dystanse są w porządku, o tyle ich roczna suma już taka dokładna nie jest, ale w przyszłym roku będzie lepiej. Na pocieszenie Roch napisze, że ZUS też generuje straty, a więc Roch nie jest jeszcze taki zły.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Pracowity poniedziałek

    Po wczorajszym szaleństwie związanym z głupawym halloween pozostało tylko wspomnienie i fakt, że Roch nie przepuścił nikomu, kto zapukał do jego drzwi i wypowiedział magiczne “cukierek albo psikus”. W odpowiedzi dostawał mięsne “spier***j” i widział zamykające się drzwi.

    Dziś Roch, z okazji pierwszego roboczego dnia listopada, musiał załatwić to i owo na mieście, a później jeszcze musiał odwiedzić kilka urzędów. Po powrocie do domu naszła go ochota na sklecenie długo oczekiwanego karmnika, ale okazało się, że nie ma desek na dach. Karmnik, w wersji cabrio, czeka na dach, który Roch skończy jutro, o ile stolarz będzie miał niepotrzebne ścinki.

    Na zakończenie Roch sklecił kolejną panoramę z sobotniego wypadu. Tym razem taka nijaka, ale Roch chciał ją złożyć dla sportu, żeby nie wyjść z wprawy. W planach, o ile pogoda i widoczność, pozwoli jest panorama 360°, którą Roch popełni jak tylko uda się wyskoczyć na Kopiec, ale o tym w przyszłości.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Kolejna porcja jesiennych zdjęć

    Zaczął się weekend i Roch nie wiedział co z sobą począć. Pogoda nawet dopisała i szkoda było marnieć w domu więc zabrał aparat i poszedł do pobliskiego parku żeby zrobić jakieś zdjęcia. Słońce szybko zachodzi i nie warto było szarpać się na dalekie wypady szczególnie, że Rochowym transportem były buty, bo rower, o czym Roch już pisał, został przygotowany do zimowego przeglądu i czyszczenia.

    W parku na szczęście ludzi mało, więc nie trzeba było kombinować jak tu się ustawić, żeby nikogo przypadkowego nie było na zdjęciu. Trafiły się dwie dziewczyny, ale nie chciały dać się Rochowi sfotografować, choć to nie one były głównym celem. Godzinkę Roch pochodził po parku i zrobiło się zimno. Wszak zima za pasem i nie ma co liczyć na jakieś ciepłe dni. Poniżej kilka zdjęć z dzisiejszego wypadu:

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Cenowy rekonesans

    Po wczorajszych zapowiedziach Roch wybrał się do zaprzyjaźnionego Adventure żeby rozeznać się, co jest, a czego nie ma i ile to wszystko kosztuje. Po wejściu do sklepu oczom jego ukazał się nowy wygląd wnętrza, co trochę go zaskoczyło, ale im głębiej tym robiło się jakoś bardziej swojsko. Jako, że koniec sezonu, ruch mniejszy, a i zapasy magazynowe są skromniejsze i dlatego Roch może wybrzydzać i grymasić, bo i tak wszystko trzeba będzie przywieźć.

    Ceny Rocha nie powaliły z nóg, a więc można powiedzieć, że w tej kwestii wszystko zostało po staremu. Poza nowymi częściami Roch spontanicznie wspomniał o centrowaniu kół i wymianie oleju w Bomberku i z tym też nie będzie problemu, bo ruch mały to Roch będzie miał wszystko na poczekaniu. Tak to jest, jak robi się zakupy zimą.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Buty schowane, kask schowany, czyli pożegnania nadszedł czas

    Coś tak Rocha tknęło i postanowił, że schowa buty, w których zwykł jeździć, a siłą rozpędu schował także i kask. Stało się tak z powodu zbierającego się na nich kurzu, który przypominał Rochowi o tym, że nie jeździ na rowerze od jakiegoś czasu. Rower też wypadałoby schować, ale zbytnio nie ma gdzie go upchnąć więc będzie on mu przypominał o tym, że w tym roku sezon skończył się zaskakująco szybko.

    Rower też Roch umyje i wymieni połowę części, na co jest już przygotowany finansowo i logistycznie. Jutro wybierze się do zaprzyjaźnionego Adventure żeby sprawdzić jak tam z cenami i dlaczego tak drogo. Potem rozkręci rower i zacznie sukcesywnie przynosić go do serwisu; a to koła do centrowania, a to Bomberek do przeglądu i wymiany oleju. I tak, z nowym rowerem, Roch wkroczy w nowy sezon rowerowy, który będzie na pewno lepszy niż ten, który co jakiś czas Roch kończy.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Serwis pod wezwaniem Rocha

    Roch na własnej skórze odczuł siłę poczty pantoflowej. Kiedyś Roch schodził piętro niżej, bo komputer się zawieszał lub nie chciał się włączyć, później schodził dwa piętra niżej, bo komputer się zawieszał lub nie chciał się włączyć, później przychodzili do niego, bo coś się zepsuło i trzeba było polutować, pomierzyć lub zwyczajnie przedmuchać. Obecnie Rocha wzywają wszyscy, nawet Ci, którzy kiedyś go skreślili i uważali, że operator koparki ręcznej to wszystko na co stać “tego młodego człowieka”.

    W międzyczasie jeszcze jakaś firma, której nazwy Roch nie wymieni, napisała do Rocha, że oni go chętnie zareklamują, ale pod warunkiem, że Roch napisze kilka słów o tej firmie. Roch docenia fakt, że jego twórczość i “pióro” – choć daleko mu do doskonałości – zostało docenione, ale na blogu Rocha nie będzie ani reklam, ani tym bardziej notek sponsorowanych, bo szacunek dla Czytelników twórczości Rocha jest dużo większy, niż wysoka pozycja w wyszukiwarkach.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • A pogoda wciąż swoje

    Po raz kolejny nos Rocha nie zawiódł go i wyczuł chwilowe poprawnie pogody. Wczoraj Roch mógł pobuszować z aparatem po okolicy, było nawet przyjemnie, a dziś mamy zwrot o 180°. Zimno, deszczowo, choć rano wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że będzie powtórka z niedzieli. Im bliżej południa, tym więcej chmur, silniejszy wiatr, aż w końcu spadł deszcz. Na początku lekki i dzięki temu Roch mógł wrócić do domu prawie suchy.

    Później już musiał siedzieć w domu, bo deszcz nie chciał przestać padać i zrobiło się zimno. Patrząc w prognozy online Roch dochodzi do wniosku, że takie jednodniowe rozpogodzenia to już tradycja i trzeba wyczuć ten moment, w którym będzie można wyskoczyć na dwór i pstryknąć coś.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Niedzielny spacerek, czyli jesienny lans

    Pogoda, choć ostatnio nie rozpieszcza, dziś postanowiła dopuścić kilka promieni słonecznych przez co na zewnątrz zrobiło się ciepło, jasno i przyjemnie. Takiej okazji Roch nie mógł zmarnować i wyszedł z aparatem na miasto. Po tygodniu siedzenia w domu łyk świeżego powietrza spowodował u Rocha zawroty głowy, ale po chwili było już wszystko w porządku. Roch wybrał się w bliżej nieokreślonym kierunku, ale cel (fotograficzny) miał jasno określony. Możliwie mało krzaków, może jakieś jesienne kolory. Te kryteria spełniały okolice Tarnowskich Gór, a więc Roch trzymał się okolic centrum.

    Temperatura, wraz z upływem czasu, spadała i zaczęło robić się zimno więc Roch skierował ku domowi. Jednak jesień rządzi się swoimi prawami i szybko robi się zimno, ale i tak Roch wyszedł na swoje ze zdjęciami i mógł spokojnie skierować się do domu. Po selekcji, niewprawne oko Rocha wybrało kilka zdjęć, które można było, ewentualnie, wrzucić gdzieś w Internet. Jednak żadnej panoramy nie udało się zrobić, choć Roch chciał, ale nie było okazji.

    Dzień się ciągnął niemiłosiernie, a to wszystko przez zmianę czasu, która nastąpiła dziś. Zaczął się okres, kiedy rano jest jasno, a popołudniu ciemno. U niektórych osób wywołuje to depresję, a u Rocha wywołuje jedynie częstsze ziewanie. Rower chyba już na pewno pójdzie w odstawkę, może czasem jakiś wypad na miasto, ale niegdzie dalej. Roch jeszcze nie dorobił się oświetlenia, bo i po co.

    Na zakończenie “galeria” z dzisiejszego lansu:

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • W dalszym ciągu nudno

    Od ostatniej notki minęło sporo czasu, a Roch nadal umiera z nudów. Pogoda ni jak nie rozpieszcza; albo deszcz, albo wiatr, albo Roch nie ma czasu, bo akurat ma jakieś zajęcie. Prognozy pogody nie sprawdziły się, a wszyscy zapowiadali, że jednak będzie ładnie. No cóż, mamy już jesień i taka pogoda to normalna sprawa, ale kilka dni porządnej jesieni przydałoby się żeby zabić te szarości.

    Jutro ma być ładnie” zapowiadają wszyscy, ale Roch już im nie wierzy. Pewnie będzie tak jak przez cały tydzień i nie ma sensu czekanie na ładną pogodę, bo ta chyba już nie wróci. Rower, żeby choć trochę trzymać się linii programowej bloga, stoi i kurzy się. Jak Roch solidnie się wkurzy to rozkręci rower, Bomberka zawiezie do zaprzyjaźnionego Adventure i będzie spokój. Do przyszłego roku oczywiście.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • W oczekiwaniu na weekend

    Roch – znany z tego, że obiecuje i obiecuje – rozpoczął odliczanie do weekendu, bo ten – według prognoz – ma być ładny i w miarę ciepły. Jako, że weekend składa się z dwóch dni to jeden dzień Roch spędzi na rowerze, a drugi dzień upłynie z aparatem w rękach. Oczywiście o ile pogoda nie zepsuje tych planów.

    Dziś Roch robił to samo co zawsze, czyli nic, a właściwie to leżał na łóżku, co można uznać za czynność, ale nie męczącą zbytnio. Później zasiadł do komputera i zaczął tropić absurdy wypisywane na forach internetowych. Akcja nazywa się “forum óczy, forum radzi” i ma na celu zabicie nudy, a wiadomo, że fora internetowe potrafią dostarczyć mnóstwo radości. Podobnie jak, czasem, blog Rocha (samokrytyka zamierzona)

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Kolejna okazja zmarnowana

    Pogoda cudna, zupełnie inna niż ta wczorajsza plucha, ale Roch musiał podładować akumulator, bo zima i lepiej żeby samochód nie odmówił posłuszeństwa. Oczywiście Roch nie posiada prostownika, którym mógłby rozwiązać problem. Pozostało znaleźć kogoś, kto ma i kto pożyczy. W końcu Roch udał się wujka “oponiarza”, który ma własny zakład i była szansa, że takie cudo posiada.

    Owszem, posiada, ale mobilność tego cuda była bliska zeru, a więc plan był taki, że Roch zostawi auto i pójdzie na kawę do ciotki, a jak będzie gotowe to sobie odbierze. Jednak dopiero w okolicach 1400, bo teraz ma robotę. Roch czekał i czekał i się nie doczekał; akurat ktoś tam przyjechał i Roch został przesunięty do soboty. Wiadomo, sezon na zmianę opon w pełni.

    Tak więc Roch, czekając na dobranie się do prostownika, zmarnował okazję na jakieś fajne (ta, akurat fajne) zdjęcia, a może nawet wyjście na rower. Jednak w TV wieszczą, że weekend ma być ładny, więc może nie wszystko stracone.

    Roch pozdrawia Czytelników.