Rok: 2009

  • Schyłek sezonu?

    Niedziela, siódmy dzień tygodnia, w którym wszyscy odpoczywają, ale Roch to nie wszyscy i ta wybitna indywidualność pracowała w domowym zaciszu. Trzeba było zamocować transformator i rozplanować układ pozostałych elementów. Tak, Roch w dalszym ciągu \”grzebie\” przy zasilaczu. Pogoda nędzna to przynajmniej Roch nie marnuje czasu przy komputerze lub siedząc w lodówce.

    Pewnie to już jesień nadeszła, roweru będzie coraz mniej, aż w końcu Roch zdecyduje się na zakończenie sezonu, który i tak nie należy do najlepszych. Pozostaną tylko wycieczki z aparatem i szlifowanie swoich skromnych umiejętności, a potem już tylko śnieg, zimno i chlapa.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Pochłaniacze czasu

    Ponownie Roch zapomniał o wczorajszej notce, ale nie dość, że grzebał przy zasilaczu to jeszcze miał \”fuchę\” na boku. Tym razem pracował w niewygodnej pozycji, bo klęcząc pod biurkiem, więc skasował klienta za ból kolan i dwa uderzenia głową w biurko. Oczywiście pod biurkiem Roch siedział z własnego lenistwa, bo mógł odłączyć komputer i postawić go na biurku, ale jakoś nie chciało mu się go rozłączać i podłączać.

    W zawiązku z nieoczekiwanym, a w dodatku obfitym, zarobkiem Roch zafundował swojemu zasilaczowi obudowę, którą dziś zaczął \”obrabiać\”, bo trzeba było nagwintować tulejki, a także wywiercić otwory na śrubki, które łączą zasilacz z obudową. W międzyczasie okazało się, że fabryczny wiatrak jest za szeroki i nie mieści się w obudowie. Trzeba będzie poszukać cieńszego, albo wykombinować coś, co umożliwi Rochowi zmieszczenie go wewnątrz obudowy.

    Do przykręcenia pozostały jeszcze transformator i główny wyłącznik, ale to już jutro Roch zrobi. Dziś normę wykonał; zasilacz siedzi w obudowie, która nawet się domyka – o ile wiatrak jest na zewnątrz. Niestety w obudowie jest na tyle ciasno, że początkowe plany umieszczenia wyświetlacza nie zostaną zrealizowane.

    Rower, z powodu okropnego wiatru, stoi i odpoczywa w domu. Roch zresztą też nie wychodzi na zewnątrz, bo zimno i deszczowo. Na jutro zapowiadana jest poprawa to może uda się jakiś rower uskutecznić.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Walki z zasilaczem ciąg dalszy

    Drugi dzień Roch walczył z zasilaczem; pogoda nie zachęcała do jazdy na rowerze, chmury były takie nijakie i nie wiadomo było, czy padnie deszcz, czy nie. Na warsztat poszła reszta wiązki kabli, z którymi Roch w końcu rozbił porządek, a właściwie to wszystkie wylutował. Później, z racji lenistwa, rozciął obudowę żeby wyjąć gniazdo zasilające i zakończył robotę. Teraz tylko kupić obudowę i zacząć wszystko składać i modlić się żeby wszystko działało.

    Wczoraj, już po napisaniu notki, nad Rochem pojawił się bzyczący paralotniarz (lub motolotniarz), który widocznie chciał pooglądać osiedle z lotu ptaka. Wzbudził, tym bzyczeniem, ogólne poruszenie, ludzie wyciągnęli kamery, telefony i co tam mieli pod ręką. Roch nie był gorszy, stanął i pstryknął go kilka razy. Nie ma co ukrywać, obiektyw 18-55 nie uciągnął paralotniarza, który ewidentnie był za wysoko.

    Oczywiście można sobie pooglądać efekt pstrykania:

    Gdyby nie działało to można kliknąć w link.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Kolejne zajęcie elektroniczne

    Zbliżają się długie, zimowe wieczory, niedługo rower będzie miał przerwę zimową, a sam Roch będzie smęcił na blogu, jak to jest źle, gdy nie można jeździć na rowerze. Jednak dziś Roch znalazł sobie zajęcie, które niespodziewanie zrodziło z prostej czynności, jaką jest przelutowanie kondensatorów.

    Roch od dawna chciał zrobić zasilacz laboratoryjny, ale nigdy nie miał na to czasu albo projekty znalezione w Internecie były skomplikowane, a Roch potrzebował czegoś prostego. Tak zrodził się pomysł przerobienia uszkodzonego zasilacza komputerowego na zasilacz laboratoryjny. Na pierwszy ogień poszły rozlane kondensatory, który uniemożliwiały uruchomienie zasilacza, przy okazji Roch wylutował nadmiarową ilość kabli.

    Kolejny etap to przygotowanie obudowy, wyprowadzenie złącz, dołożenie jakiegoś wyświetlacza, a na końcu Roch zrobi regulację napięcia w skromnym zakresie, bo maksymalne napięcie będzie 12V, ale to Rochowi zupełnie wystarcza.

    Z racji nowego zajęcia Roch zapomniał o rowerze, choć nic nie stracił, bo niebo zaszło chmurami i zrobiło się jakoś tak nijako. Z pierwszego etapu przeróbki powstała skromna galeria, która zostanie powiększona o kolejne zdjęcia.

    Gdyby pokaz nie działał, można kliknąć w link.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Nowy miesiąc, nowe plany

    Zaczął się nowy miesiąc, ten najbardziej znienawidzony przez rzesze młodzieży, która musi stać na apelach i słuchać jaka to szkoła jest piękna, a po ukończeniu jej kariera stoi przed nimi otworem. Dla Rocha wrzesień to zwykły miesiąc, nie wyróżniający się niczym szczególnym.

    Roch postanowił, że przejedzie do Miedar, bo to i dalej niż Świerklaniec, a i jakoś droga mniej ruchliwa. W połowie drogi Roch zapragnął urozmaicenia i pojechał do Laryszowa, gdzie trochę się zgubił, ale jechał najszerszą drogą i wyjechał w zaplanowanym miejscu.

    Kilometrów wyszło 40, więc miesiąc zaczął się dobrze, a jak się skończy to się okaże za 30 dni. Zgodnie z obietnicami, Roch zabrał się za sierpniowe statystyki, które można sobie pooglądać tutaj.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Lekka przejażdżka na koniec miesiąca

    Co prawda miesiąc jeszcze się nie skończył, ale już powoli można go zacząć podsumowywać. Sierpień, pod względem kilometrów, jest trochę bardziej udany niż poprzednie, ale i tak w porównaniu z rokiem ubiegłym Roch jest daleko pod kreską.

    Na zakończenie miesiąca Roch wybrał się na rekreacyjną przejażdżkę na Repty i z powrotem. Nie chciało mu się jechać nigdzie dalej, nie planował też żadnych wizyt na lotnisku, czy w jego okolicach. Popedałował trochę, żeby wiersz w statystykach nie był pusty.

    Skoro już jesteśmy przy statystykach to Roch zabierze się za to jutro, dziś nie ma sił żeby patrzeć na te zera.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Kolejna wizyta na lotnisku

    Po wczorajszym załamaniu pogody Roch postanowił, że znowu wybierze się na lotnisko. Tym razem bez aparatu, bo cel był inny. Roch chciał znaleźć jakieś miejsce, najlepiej na górce, które umożliwiłoby mu obejście ogrodzenia. Oczywiście nie chodzi o wtargnięcie na płytę lotniska, a o pozbycie się ogrodzenia ze zdjęć.

    Jednak w połowie drogi, gdzieś w Brynicy, postanowił odbić w kierunku Bibieli, a kilka kilometrów przed nią skręcił w kierunku Miasteczka Śląskiego i potem już do domu. Kolejny raz Rochowi się odechciało, ale to wina wiatru, który cały czas przeszkadzał Rochowi, a w drugą stronę Rochowi było lżej, bo wiatr go poganiał.

    Jednak plan znalezienia dogodnego miejsca zostanie zrealizowany w najbliższym czasie, o ile Rochowi ponownie nie przestanie się chcieć. Ponownie Roch przekroczył magiczną, w tym roku, granicę 40 kilometrów.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Żelazny ptak Rocha

    W końcu nadeszła chwila, którą Roch zapowiadał od dawna, a mianowicie Roch wybrał się do Pyrzowic na lotnisko. Tak, w końcu tak się złożyło, że Roch miał z kim jechać i jak jechać. Zabrał więc aparat i ruszył przed siebie. Jechał lasem, bo tak prowadził przewodnik, który chciał sprawdzić, czy pamięta trasę.

    Jechali przez Ożarowice, Tąpkowice, Zendek i już było widać kulisty radar, potem pojawiło się ogrodzenie, aż w końcu pojawiło się samo lotnisko. Co prawda Roch nie podjeżdżał od \”frontu\”, a od strony pasa startowego, ale i przyjdzie czas na zrobienie zdjęć frontu, czyli terminala i stojącego przed nim MiG-21.

    W najbliższym czasie Roch uda się jeszcze raz do Pyrzowic, aby objechać lotnisko dookoła w poszukiwaniu lepszego miejsca, w którym można się okopać i czyhać na samoloty. Jednak takie zdjęcia to jest to, bo jest oczekiwanie na start, wypatrywanie lądującego samolotu, jest adrenalina, czy wszystko się uda i jest huk, który towarzyszy startowi.

    Trzeba jeszcze kupić \”dłuższy\” obiektyw i można działać, o na przykład taki: Nikkor AF-S 70-300 mm f/4.5-5.6G IF-ED VR.

    Na zakończenie, oczywiście, skromna galeria:

    Gdyby pokaz nie działał, to można kliknąć w link.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Z zaległościami

    Tak się złożyło, że Roch zapomniał o wczorajszej notce, a przyczyniła się do tego kieszeń, którą Roch dostał i w końcu mógł zgrać dane, a także wymiana hamulców w samochodzie, bo stare uprzejme były się skończyć. Po powrocie do domu, w okolicach godziny 2000 już na nic Roch nie miał ochoty, szczególnie, że sam własnoręcznie pomagał przy demontażu kół.

    Dzisiejszy poranek objawił się solidnymi zakwasami tak jakby Roch pracował tydzień w kamieniołomach, ale cóż poradzić trzeba było się zwalić z łóżka i jechać do miasta, a przy okazji docierać nowe hamulce, bo póki co tak jakby ich nie było. W między czasie trafiła się Rochowi \”fucha\” w postaci wymiany zasilacza w komputerze.

    Po południu stwierdził, że choćby się waliło i paliło Roch nie będzie wykonywał żadnych czynności poza pedałowaniem i rozglądaniem się za urokliwymi rowerzystkami. Roch pojechał, z aparatem, do pałacu w Rybnej, czyli z kilometrami nie przesadzał. W obie strony wyszło ich 23, ale biorąc pod uwagę obolałość Rocha to i tak sukces.

    Zdjęcia pałacu ewidentnie nie wyszły, albo to przez zakwasy Rocha, albo przez brak fotogeniczności samego pałacu, albo przez brak umiejętności Rocha. Tak czy inaczej poza jednym, które z pałacem miało tyle wspólnego, że Roch stał plecami do budynku i robił zdjęcie liścia, który zwiastuje powolne, ale nieuchronne nadejście Pani Jesieni, ale to dobrze, bo kolory będą takie fotograficzne i będzie można szaleć z aparatem.

    W drodze powrotnej chciał jeszcze skoczyć na Pniowiec, ale obolałość Rocha nie wyraziła na to zgody i nakazała powrót do domu, co też Roch uczynił.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Na chęciach się skończyło

    Roch zaprzągł Google Maps do wyznaczenia trasy do Pyrzowic, ale złośliwość rzeczy martwych powodowała, że Google wyznaczało cały czas tą samą trasę prowadzącą przez ruchliwą drogę 78. Roch postanowił sam wytyczyć trasę o mniejszym natężeniu Ruchu, czyli przez wsie i lasy.

    Kiedy droga była już gotowa Roch zapragnął ją sprawdzić. Wyszedł na rower i postanowił, że przejedzie się do Pyrzowic, żeby sprawdzić ile czasu taka wycieczka zajmuje. Po wyjściu z klatki Roch podjechał do zaprzyjaźnionego kiosku, w którym czekała na niego \”Elektronika dla Wszystkich\”. I chęć wypadu do Pyrzowic Rochowi przeszła.

    Pojechał tylko do Świerklańca i wrócił żeby zdążyć kupić gazetę. Na tym zakończył się wypad rowerowy Rocha, ale za to ma zajęcie na najbliższe kilka dni. Potem wyskoczy na Pyrzowice, ale już nie będzie wcześniej obiecywał, że \”zrobi to, zrobi to!\”. Po prostu pojedzie.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Niespodziewana przejażdżka

    Początkowo Roch chciał jechać tylko na Świerklaniec, ale spotkał po drodze nieznanego kolarza i od razu \”zaiskrzyło\”. Na dodatek kolarz ów miał już swoje lata, a Roch ledwo dotrzymywał mu kroku. I tak, zamiast Świerklańca Roch podjechał, aż pod Rogoźnik, z którego wrócił się, bo zaprzyjaźniony kolarz zwiększał tempo, a Roch zaczynał nie wyrabiać i chciał odejść z twarzą, a nie zgubić się gdzieś po drodze.

    Później Roch żałował, że nie wziął aparatu, bo był rzut beretem od Pyrzowic i można było zapolować na jakiś samolot, ale \”co się odwlecze to nie uciecze\” i Roch w tym tygodniu planuje wybrać się do Pyrzowic, a w weekend na Rogoźnik, z aparatem oczywiście.

    Dziś kilometrów trochę przybyło, a to wszystko za sprawą nowo poznanego kolarza.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Pasmo nieszczęść

    Po ugryzieniu wstrętnego owada na Rochu nie pozostało śladu i już miało być pięknie i wspaniale, ale Roch zatruł się czymś bliżej nie określonym i dlatego znowu nie było aktywności Rocha. Do pełni szczęścia zachmurzyło się i zaczęło padać, ale Rocha to, wyjątkowo, nie ruszało, bo miał inne zajęcie.

    Dziś wszystko wróciło do normy i Roch mógł wyjść na rower. Wziął z sobą aparat, żeby zrobić jakieś nowe zdjęcia i zrobił, ale póki stare zdjęcia ze starego dysku nie zostaną zgrane na nowy dysk to nowe zdjęcia pozostaną w aparacie, bo porządek musi być. Prawdopodobnie jutro przyjedzie dla Rocha \”kieszeń\” więc skopiuje wszystko stare i dogra nowe, a potem opublikuje zaległości.

    Póki co Roch wraca do normalności, bo wydarzenia ostatnich dni ostro Rocha sponiewierały.

    Roch pozdrawia Czytelników.