Na wstępie należą się wyjaśnienia, dlaczego Roch wziął się za pisanie dziś, a nie wczoraj i dlaczego notka pojawia się rano, a nie pod wieczór. Otóż wczoraj przyszło Rochowi wzywać wóz serwisowy, pod postacią Megi i jadącego w niej Taty Rocha, ponieważ pogoda w ciągu dosłownie paru chwil załamała się i nadeszła ogromna burza z piorunami i nie było jak dojechać do domu, ale zacznijmy od początku.
Wszystko zaczęło się od wypadu do Kalet, gdzie Roch zwiedzał ruiny fabryki produkującej papier, potem pojechał przez las do Bibieli i tam zwiedzał zatopioną kopalnię, a później sobie tylko znanym sposobem dojechał do Brynicy i podskoczył na lotnisko, bo przecież takiej okazji nie mógł zmarnować.
Na lotnisku zaczęło się odrobinę chmurzyć, ale Roch zdążył jeszcze pojechać do Sączowa i objechać cały Świerklaniec dookoła i dopiero w samym parku zaczęło padać, ale Roch nie poddawał się i wracał do domu. Poddał się dopiero w Nowych Chechle, po tym jak temperatura spadła, wiatr zaczął wiać, a niebo co chwilę rozbłyskało się od piorunów. Roch powiedział \”dość\” i wezwał wóz serwisowy.
Całe szczęście, że ktoś był w domu, a Roch stał w miejscu dobrze znanym, a na jakiś Dolomitach, gdzie dojazd graniczy z cudem, a i wytłumaczenie jak tam dojechać byłoby znacznie utrudnione, bo \”pojedziesz wzdłuż nasypu, na końcu skręcisz w prawo, a potem pierwsza w lewo\”. Pierwsze pytanie byłoby o nasyp, a drugie jak dojechać do nasypu. Przy tym hasło \”Nowe Chechło\” było jak współrzędne GPS z dokładnością do sekund.
Całe szczęście Roch dojechał do domu samochodem, a sprzętowi nic nie jest, ale dziś następuje regeneracja i choćby się waliło i palił to Roch i rower odpoczywają. Za dużo wrażeń jak na jeden weekend. Na zakończenie dane wypadu (niedokończonego).
– Dane wypadu: BikeBrother.
Roch pozdrawia Czytelników.
Dodaj komentarz