poniedziałek, 25 kwietnia 2016

A jednak kontuzja

W ostatnim poście Roch chwalił się tym, że zaczął biegać i jeździć na rowerze i w ogóle zaczął zażywać ruchu; jednak po ostatnim bieganiu okazało się, że jednak Roch uszkodził nogę, a w zasadzie piętę, ale to nie przez sport tylko przez kamień na który wbiegł (uprawiając sport). Na drugi dzień próbował jeździć na rowerze, ale stopa bolała. O bieganiu nie było mowy, nawet z chodzeniem był problem.

Po całym dniu chodzenia na palcach Rocha bolała już cała noga, więc wysmarował się maściami i czekał na efekty, ale efektów nie było. Dopiero dziś Roch przestaje czuć nogę i może normalnie chodzić, ale jeszcze dzień albo dwa i Roch zacznie ponownie biegać. Tym razem będzie uważał na kamienie. Roweru tez nie było, ale powoli wszystko wraca do normy.

Roch pozdrawia Czytelników.

czwartek, 21 kwietnia 2016

A może by tak triathlon?

Tytuł dzisiejszej notki jest utrzymany raczej w formie żartu, ale kto wie, może ów niewinny żart jest początkiem czegoś całkiem nowego? Niemniej jednak po wczorajszym rowerze dziś Roch poszedł pobiegać. Wspomagany Googlowym planowaniem wiedział kiedy ma iść, ale nie wiedział gdzie ma biec. W końcu stwierdził, że chce zacząć od 3 kilometrów i wybrał w miarę oświetloną pętlę, która miała prawie założony dystans, a końcówkę, czyli 200 m dobiegał w około domu.

Szczerze mówiąc Roch myślał, że będzie większa tragedia; co prawda były miejsca w których Roch szedł, ale większość zaplanowanej trasy Roch przebiegł. Są jeszcze problemy z regulacją tempa biegu, ale powinno się to wszystko wyklarować jak Roch powtórzy i jeszcze raz powtórzy bieganie i wejdzie mu to w nawyk. Czyli po jakiś dwóch tygodniach. Na koniec biegania Roch stanął (stąpnął?) na niewidzialny kamień i stopa trochę niedomaga, ale do jutra wszystko powinno się wyklarować.

Idąc za ciosem Roch jutro powinien iść na basen; był już rower, dziś bieganie i do pełni szczęścia zostaje basen, ale jutro chyba się to nie uda. Rytmika czeka Rocha po pracy i pląsanie z Michaliną lub zabawianie Stasia, ale to też forma ruchu. Więc może basen w piątek? Roch musi sprawdzić zajętość basenu i kto wie, może właśnie zrodził się w nim przyszły triathlonista? Na zakończenie zapis śladu:

Roch pozdrawia Czytelników.

wtorek, 19 kwietnia 2016

Rozgrzewka, bo zimno było

Dziś kolejny dzień kiedy Dzieciory poszły spać z kurami, a więc Roch - za namową Żonki - wybrał się na rower. Długo nie jeździł bo okazało się, że wieczorem jest zimniej niż w dzień i trochę Rochowi wiało. W głowę szczególnie. Ale skoro już Roch poszedł na rower to nie chciało mu się wracać po jakąś tam czapkę. Przez to, że było mu zimno w głowę to długo nie jeździł, ale jak na kolejny powrót po kolejnej przerwie i tak całkiem fajnie mu się pedałowało.

Może w weekend uda się przejechać coś dalszego za dnia, a nie nocą jak nietoperz jakiś. Celem, a może nawet marzeniem, Rocha jest przejechanie z Częstochowy do Tarnowskich Gór, tak żeby móc przejechać się czasem do pracy na rowerze, ale to jeszcze trochę kondycji upłynąć musi. Póki co Roch rozplanował sobie zajęcia z nową funkcją Kalendarza Google. Można ustalić co się chce robić, ile czasu chcemy na to poświęcić i kiedy byśmy to chcieli robić, a Google samo rozplanuje co, gdzie i kiedy i dodatkowo przypilnuje żeby się nie obijać.

Na razie Roch jest skutecznie motywowany.

Na zakończenie:


Roch pozdrawia Czytelników.

niedziela, 17 kwietnia 2016

Michalina samodzielnie pedałuje

Dawno Roch nic nie pisał, ale ostatnie tygodnie były bardzo zajęte, a Roch rzadko miał okazję położyć się spać wcześniej niż o północy. Do wszystkiego dołożyło się ogólno-rodzinne chorowanie. Zaczęło się od Stasia, który zaraził Mamę, która to zaraziła Rocha, a Roch zaraził Michasię, która zmutowała katar i ponownie zaraziła Stasia. Jednak z pomocą "Złotej Pani Pediatrki" obyło się bez antybiotyku i udało się przerwać błędne koło zarażania się nawzajemnego.

Po chorobie przyszedł czas na zajęcia z oswajania z wodą, czyli Staś nurkował, a Michasia w drugiej grupie uczyła się już pływać. I tak mijały tygodnie aż w końcu nastał 17 kwietnia 2016 roku. Jednak aby mieć całościowe spojrzenie na pewne sprawy należałoby się cofnąć o kilka dni. Michasia kazała sobie odkręcić boczne koła od swojego Authora Jet. I czekała aż Roch przyjedzie z pracy żeby wręczyć mu klucz i powiedzieć "tata odkręć".

Roch odkręcił i rowerek poszedł do kąta na kilka dni, bo... nie miał bocznych kółek. Michasia podchodziła do niego kilka razy, ale za każdym razem wybierała biegowego Kellys'a. Jednak dziś Roch posadził ją na rowerku z pedałkami i rzekł: "Jedź, dasz radę".

I pojechała. Od dziś Michalina dołączyła do grona dzieci umiejących jeździć na dwóch kołkach. W dodatku Michalina nie ma jeszcze skończonych 3 lat co czyni to osiągnięcie jeszcze ciekawszym. I od tego momentu Roch zaczyna planować kolejny krok, czyli wspólne jeżdżenie na rowerkach. Staś w foteliku a reszta na swoich rowerach. Roch wierzył w Michalinę i wiedział, że obędzie się bez jeżdżenia "na kiju". Michalina wsiadła na rower i po chwili wiedziała jak skoordynować pedałowanie z kierowaniem.

Pęknięcie z dumy to mało przy Michaliny wyczynie.

* * * *

Na marginesie Rochowi z Żonką też udało się pojeździć. Dzieciory poszły wcześniej spać, babcia zorganizowała dyżur przy dzieciach i można było wyskoczyć na krótkie wspólne pedałowanie.

Roch pozdrawia Czytelników.

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Podsumowanie weekendu, całkiem rowerowego

Pierwszy słoneczny weekend przeszedł już do historii. Wspomnienia pozostały jedynie na zdjęciach, które Roch z Żonką zrobili podczas dwudniowego wolnego. W ostatnim czasie Roch przerzucił oponę trenażerową na oponę letnią. I chciał zacząć jeździć ale spadł deszcz. Dopiero weekend okazał się nadzwyczaj ładny i ciepły. I tak w sobotę i w niedzielę Roch z Miśką pedałowali na rowerach. Michalina już wie, że jak jedzie z Rochem na rowerze to ma go słuchać i kropka. A Roch nie boi się wcale wypuścić Miśki przed siebie bo wie, że jak trzeba będzie się zatrzymać to Michasia to zrobi. Jedyny - mało edukacyjny - przykład to brak kasku na Rocha głowie, ale na swoje usprawiedliwienie ma to, że wyjazd był spontaniczny do tego stopnia, że Roch nie zmienił nawet butów. Nie zmienia to jednak faktu, że przykład idzie z góry i następnym razem Roch założy kask. Po pedałowaniu był odpoczynek, a po odpoczynku pora na plac zabaw.

Wiosna pełną parą uderzyła i można było w końcu korzystać z pełni możliwości, czyli z roweru, placu zabaw i wielu innych rzeczy, o których przy okazji zimy Roch mógł tylko pomarzyć. Na zdjęciu obok kolejny anty przykład zachowania na placu zabaw. Niby nie ma górnego limitu wieku, a jednak Roch na zjeżdżalni wygląda niesmacznie. Nie mniej jednak wagowo konstrukcja dała radę, a i na szerokość Roch wszedł w koryto zjazdowe. I na placu zabaw zastał ich wieczór, czyli pora do domu, kolacja, wanna i spać. Roch razem z dzieciorami padł. Po zimie kondycja jeszcze nie wróciła do żenującego poziomu, a więc zmęczenie dało o sobie znać.

Od jakiegoś czasu Roch zamierza wrócić do biegania, może jutro uda się zainaugurować tę doniosłą chwilę. Obecnie weekendy w znacznej części ma wyjęte z życiorysu z powodu odczulania się, a po każdym wstrzyknięciu ma zakaz wysiłku, czyli pozostaje mu statyczna rozrywka i wołanie "tata nie może biegać bo zapaści może doznać!". Zachciało się nie kichać w okresie pylenia to trzeba się męczyć. A w zasadzie nie męczyć, bo można mieć zapaść.

W niedzielę rano Roch pojechał z Dzieciorami i Żonką do lasu. Żeby trochę pooddychać leśnym powietrzem, posłuchać stukania dzięcioła i dać Dzieciorom chwilę zabawy. Oczywiście Miśka kazała zapakować rower do bagażnika bo przecież Jura to doskonałe miejsce na jeżdżenie na rowerze. Poza jeżdżeniem można oczywiście pograć w piłkę. Staś patrzył i aż piszczał z zachwytu, ale niestety jeszcze trochę laktacji musi upłynąć zanim będzie mógł biegać z Michaliną. Jednak gra z nią w piłkę na pozycji rozgrywającego w pełni go zadowala.

Po wyczerpującym poranku czas na odpoczynek i po trzech godzinach spania można znowu coś porobić. Na przykład zainaugurować sezon grillowy na ogródku. Przy okazji można zamalować całe podwórko przed domem kredą i narysować gigantyczny uśmiech. O taki:


Tak więc weekend upłynął bardzo aktywnie, powstał nawet jeden ślad GPS. Miało nie być, ale to wyjątkowy ślad, więc jest:


Z rowerowym pozdrowieniem.