Na wstępie parę słów wytłumaczenia z ciszy na social mediach no i przede wszystkim na blogu. Tym razem był ku temu powód. Owszem święta, niby czas odpoczynku, zadumy i refleksji, ale u Rocha był to czas na zakończenie remontu ciągnącego się jak guma w majtkach. W sumie od połowy – ubiegłego już – roku Roch siedział zakopany w gips, deski i kartonu z meblami. Jednak całe przedsięwzięcie jest już na ostatniej prostej i #pedałujeMY. Ostatnia prosta, to kwestia kilku dni żeby dokończyć składanie trzech szafek i podłączyć kuchenne graty do odpowiednich złącz.
Jednak nawet pobieżne rzucenie okiem w statystyki pokazuje, że ten 2021 rok nie był korzystny jeśli chodzi o pedałowanie. Garmin bezlitośnie pokazuje, że w porównaniu do jeszcze bardziej starego 2020 roku, w którym Roch przejechał blisko 2500 km to przejechane w 2021 roku 1061.83 km jest marnym rezultatem. I tak, Roch oficjalnie zwala to remont, bo albo coś dłubał do wieczora żeby „szebciej, szebciej” bo może jest uda się pojeździć na rowerze, albo nie miał zwyczajnie sił. W sumie to za podsumowanie tego okresu można by użyć tego obrazka:
I tak właśnie Roch ciągle żył nadzieją, że jak jest na ostatniej prostej, jeszcze dwa tygodnie i wracamy do normalności, ale ciągle okazywało się, że rower musi jeszcze poczekać, bo jeszcze coś wyskoczyło i dalej trzeba dłubać. Na oficjalne podsumowanie trzeba jeszcze poczekać, bo Roch znowu musi odłożyć wszystko na bok żeby skończyć to co się zaczęło, ale na pewno napisze podsumowanie i plany na kolejny rok, które i tak nie dojdą do skutku, ale trzeba coś postanowić żeby móc tego nie zrealizować.
Ostatnie zdjęcie z placu boju wygląda tak:
To jeszcze z fazy „śmiechu przez łzy”. Obecnie jest to faza „światełko w tunelu” lub „ostatnia prosta”, ale jeszcze trochę do roboty zostało. Może, ale do może, uda się wybrnąć z tego do Trzech Króli – wtedy jest długi weekend i wtedy może uda się pojeździć. Albo i nie. Czas pokaże.
Tymczasem Roch pozdrawia Czytelników i idzie dalej nosić meble.
Dodaj komentarz