Długie weekendy są fajne, bo są długie. Bo ma się tę świadomość, że niedziela nie kończy błogiego odpoczynku, ale po niej jest jeszcze ten jeden „darmowy” dzień, w którym można albo coś porobić, albo poleżeć. I tak właśnie był ten przedłużony weekend sierpniowy. Dodatkowy poniedziałek zrobił dobrze Rochowi, bo ten mógł w końcu pogrzebać trochę przy gravelu. Bo czekała go – odkładana już jakiś czas – wymiana kierownicy. Jednak nie samymi serwisami Roch żyje. Była też świąteczna pizza z dzieciorami, wypad rowerowy i korzystanie z wolnego. Było też świętowanie urodzin.
Wszystko zaczęło się oczywiście od roweru, bo jak wolne to dzieciory chcą pojeździć, a że Roch dokonał archeologicznego odkrycia w piwnicy to hitem stał się Gil. Taki rower, którego dostawało się na komunię. Trzeba było trochę poświęcić mu uwagi, ale udało się go uruchomić i to jest hit. Młoda częściej jeździ na Gilu niż na swoim nowiutkim Liv’ie. I to w sumie jest fajne, bo ma okazje zobaczyć jak kiedyś jeździło się na rowerze. Oczywiście, rower jako rower nie zmienił się wiele od „tamtego czasu”. Dalej to jest najbardziej efektywna maszyna napędzana siłą ludzkich mięśni, ale doszły przerzutki, amortyzatory. A już największym hitem jest dynamo. Ogólnie rower z epoki Rocha sprawia Młodej ogromną przyjemność.
Na dalsze wycieczki jednak lepszy jest Liv, no bo ma wszystkie artefakty nowoczesnego roweru, o których Roch wspominał wcześniej. No więc na świąteczną pizzę Młoda wybrała jednak Liv’a i w sumie dobrze, bo wskoczyła też wycieczka rowerowa, były podjazdy więc przydały się przerzutki. Ogólnie wypad fajny; wpadły kilometry i kalorie więc wszystko się udało. Jednak końcówka przedłużonego weekendu należała do „Garażowego Serwisu Rowerowego”, bo Roch musiał trochę stuningować gravela na potrzeby nadchodzącego testu. Jednak o tym będzie pisał w stosownym czasie.
Trochę się tego bał, bo w Giancie ma ten hybrydowy system hamulcowy, który nazywa się „CONDUCT HYDRAULIC BRAKE SYSTEM”. Od klamek do „cylinderka” leci system mechaniczny, czyli zwykła linka hamulcowa, która porusza „tłoczkami” i od „cylinderka” leci już płyn hamulcowy. Roch się tego bał panicznie, ale okazało się, że to jest proste jak drut. Wszystko da się rozkręcić, skrócić i zmontować ponownie. Całość przebiegła pomyślnie, nawet Roch nawinął nową owijkę na kierownicę.
Pozostało tylko świętować urodziny. Tak, kolejna kreska w kalendarzu i kolejna wiosna na koncie. Z racji urodzin Roch wybrał się do sklepu rowerowego pooglądać sobie rowery. Z tego co Roch dowiedział się to prezenty są w drodze, tak więc jak tylko przyjdą i zostaną wręczone to Roch nimi się pochwali.
I tak właśnie minął przedłużony weekend, który był świętowany za pomocą pizzy, rowerów i urodzinowego piwka. Kolejne świętowanie już za rok. I też Roch znajdzie sobie jakiś sklep rowerowy, do którego pojdzie.
Roch pozdrawia Czytelników.
Dodaj komentarz