Od dłuższego czasu Roch nie pisał na blogu nic, bowiem musiał trochę przeorganizować całość blogowego świata, o czym pisał już w jednej z ostatnich notek: Ostatnie wakacje, pierwsza dziura w dętce i trochę zmian na blogu. I przez ten okres Roch cały czas walczył z dętką, a w sumie to już z całym kołem, które ciągle traciło powietrze. Nie, nie była to wina mleka, bo Roch ma dętkę, a mleku już dawno powiedział „do widzenia”. Problem w tym, że nie było wiadomo, dlaczego powietrze ciągle uchodzi, skoro Roch nie jeździł na rowerze, albo jeździł tylko do szkoły i z powrotem, bo Bombelki wolą jeździć rowerami, niż samochodem. Dla Rocha to też dobrze, bo parking pod szkołą jest tak zniszczony, że zawieszenie aż jęczy, jak widzi te dziury.
Tak więc Roch jeździł do szkoły na rowerze, ale też naprawiał dętkę, bo ta ciągle gubiła powietrze. W końcu wymienił ją, ale po kilku dniach przebił oponę (tym razem była dziura) pod szkołą (żeby było weselej). Kolejne łatanie i znowu powietrze zeszło. W końcu Roch po raz drugi wymienił dętkę, ale tym razem dorzucił do kompletu nową taśmę na obręcz, bo miał przeczucie, że jak nie wymieni całości, to znowu będzie pompował.
Prawdę mówiąc, Roch rozważał nawet wymianę opon, ale z tym się wstrzyma — na razie nie ma takiej potrzeby, a sytuacja wydaje się opanowana. Przynajmniej powietrze jeszcze nie zeszło. I oby tak zostało. Jednak wymiana opon Roch nie ominie, bo obecne mają już swoje lata, bieżnik już nie ten, a i z przyczepnością jest już średnio. Opona już jest wybrana, ale Roch czeka na zimę — wtedy zamknie się w garażu i zrobi większy serwis, bo trzeba trochę o rower zadbać.
Poza walką z oponą Roch wszedł też w technologiczny XXI wiek, bo kupił drukarkę 3d – zawsze ją chciał mieć, ale nie wiedział, że sprawi mu ona taką frajdę — nawet sam zaczął projektować różne rzeczy, a jeszcze kilka tygodni temu Roch twierdził, że nie znosi rysunku technicznego. Na początek wydrukowały się jakieś gadżety, typu breloczki z BMX, jakieś „customowe” loga, a nawet skate parki dla Techdeck’a.
Jedną z fajniejszych rzeczy, jakie Roch ogarnął to stojak dla licznika, który teraz ma swoje miejsce na biurku, a i można go w takiej pozycji ładować. Roch ma jeszcze sporo pomysłów na to, co można wydrukować. Od korków do kierownicy aż do uchwytów na puszkę zamiast bidonów.
Tak więc Roch — o ile nie będzie spędzał zimowych wieczorów w garażu — będzie miał całkiem fajne zajęcie na zimowe wieczory, które już są coraz dłuższe, a to niestety jeszcze nie koniec. Oby tylko śnieg nie spadł, to są szanse, że Roch pojeździ na rowerze, bo na chwilę obecną ma cały czas zajęty. Najgorsze jest to, że nawet nie może uzupełnić statystyk, które po przeniesieniu blogaska na starego i dobrego Bloggera zniknęły, a które Roch chciałby odtworzyć. Może coś się ruszy z czasem i — nie ukrywajmy tego — z chęciami. Zajęć jest sporo, a czasu mało, a pomiędzy tym wszystkim, Roch chciałby jeszcze wrzucić jakieś wypady na rowerze. Chociaż takie dookoła komina, bo ostatnio nawet ten komin się oddalił.
Roch pozdrawia Czytelników.
Dodaj komentarz