Kategoria: Bez kategorii

  • Strasznie pechowo

    Kolejny dzień \”przelotnych\” opadów deszczu. Do komplety brakowało porywistego wiatru, który dziś się pojawił. Od rana rower stał pod znakiem zapytania. Jednak Roch wpadł na pomysł, że wyskoczy między jednym opadem, a drugim i zrobi chociaż kilka kilometrów.

    Jednak przeliczył się i wstrzelił się w początek nowego opadu dzięki czemu wrócił cały mokry. Dalszych planów nie było. Roch udał się do Reeda dokończyć dila. Na miejscu okazało się, że Reed ma dla Rocha prezent. Napój Bogów, czyli Strong. Roch nie oczekiwał żadnej zapłaty za dil, ale Reed był nieugięty.

    I na tym kończy się dzień Rocha.

    Roch pozdrawia Reeda i pozostałych Czytelników.

  • Pogodowa huśtawka

    Wczoraj lał deszcz, a dziś świeciło słońce. Normalne, pogoda się zmienia, ale dlaczego do jasnej tralala zawsze przytrafia się to w weekend? Wtedy właśnie Roch ma największą ochotę pojeździć jakieś dłuższe dystanse żeby w poniedziałek cieszyć się nową cyferką w dystansie całkowitym.

    Korzystając z ładnej pogody Roch pojechał do Świerklańca i dalej do Wymysłowa. Później już było tradycyjnie, czyli Dobieszowice, Radzionków i potem etap terenowy, a więc na pierwszy ogień poszły Dolomity, a później Repty.

    Roch pędził przed siebie chcąc dokładnie przetestować nowy nabytek. Okazuje się, że wszystko działa, owady już nie łażą po Rochowej głowie, a pot nie ścieka z kasu na okulary. Do tego jest lans bo nikt nie wie kto to taki. Podobno tajemniczość przyciąga Fanki.

    Zamaskowany Roch pozdrawia Czytelników.

  • Pogoda pod psem

    Kiedy coś się planuje to deszcz wszystko zepsuje. I tak było dzisiaj. Planowany był spontaniczny wypad na Świerklaniec, ale pogoda z minuty na minutę się pogorszyła. U Rocha lało jak z cebra co zostało uwiecznione za pomocą wideotelefonu Rocha. W tle, oczywiście, kwalifikacje F1 (go, go Kimi!): leje

    Jednak do Reeda przyszła paczka, w której Roch miał także swój udział. Wsiadł w Megi i za całe 30 minut był w Chorzowie. AutoMapa uparcie twierdziła, że Roch jest u celu, ale cel był jakieś dwa kilometry w przeciwnym kierunku. Żeby było zabawniej będąc już u celu właściwego AutoMapa poprawnie pokazała nazwę ulicy! Te upały zaszkodziły nawet GPSowi.

    Zlot odbył się statycznie, w towarzystwie padającego deszczu. Roch odebrał część swojej paczuszki, w której znajdował się Buff. Kawałek szmatki, z której można robić cuda-niewidy. Od dzisiaj Roch porusza się rowerem zamaskowany. A to wszystko dzięki Reedowi.

    Roch serdecznie dziękuje Reedowi za pomoc w zakupach i pozdrawia 🙂

    Na koniec Roch w wersji letniej:

  • Spontanicznie całkiem

    Oczywiście chodzi o pierwszy dzień nowego miesiąca. Jakoś tak Rochowi nogi odmówiły posłuszeństwa i nie chciały robić kolejnej pięćdziesiątki. W tym postanowieniu Roch wytrwał dzięki dwóm dodatkowym czynnikom. Pierwszy z Nich to Nosiu, który marudził niemiłosiernie, a drugi czynnik to parność.

    Owa parność zapowiadała, że coś z nieba poleci, ale na kilku grzmotach się skończyło. Roch zasiadł przed komputerem i tak już został. Dzięki temu, całkiem spontanicznie, powstał plan zorganizowania zlotu, w którym udział zapowiedzieli Reed i Roch. Koyocik niestety nie rozdwoi się, ale następny zlot nie zostanie mu odpuszczony.

    I tak jutro odbędzie się dwuosobowy zlot w Świerklańcu. Fanki mogą, jak najbardziej, wpadać (na zlot oczywiście).

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Ostani dzień miesiąca

    Po spojrzeniu na licznik Roch miał jasność. Trzeba zrobić sześćdziesiąt kilometrów żeby zbliżyć się do wyniku zanotowanego w zeszłym miesiącu. Pogoda nie sprzyjała temu wyczynowi, ponownie zrobiło się gorąco, ale Roch nie poddawał się. Wlał kondycję do buteleczki, zabrał mp3grajka i ruszył przed siebie.

    Pojechał znaną sobie trasą do Wymysłowa i Dobieszowic. Później pojechał do Piekar Śląskich i Radzionkowa. Póki Roch pedałował to było wszystko w porządku, chłodek i ogólnie dobre samopoczucie. Jednak każdy, nawet, najkrótszy postój skutkował poczuciem gorąca i kapaniem spod kasku.

    Wracając do domu Roch zatrzymał się w pobliskim sklepie celem zakupu kondycji. Ta w buteleczce albo wyparowała, albo jakiś kolarz (kolarka?) wszystko Rochowi wypił. W sklepie Roch kupił najtańszą wodę, z naciskiem na to żeby był mokra. Ilość magnezu i innych minerałów miała drugoplanowe znaczenie.

    Zaopatrzony w litr kondycji Roch popedałował do domu. Tam chwile odpoczął i pojechał na Pniowiec zamknąć miesiąc. Miesiąc zamykał w towarzystwie Stronga. Nie ma to jak opicie zakończenia miesiąca. A jeśli już Roch poruszył cyferkowy temat to warto wspomnieć, że w lipcu Roch uskutecznił 1358 kilometrów w czasie 69 godz. 13 min. ze średnią 21,03 km/h.

    Szczegóły jak zawsze w pliku:

    lipiec_2008.pdf

    Na zakończenie króliczek Playboya:

    Słodka bestia i się nie bała.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Kuszenie Rocha

    Pogoda jakby odpuściła, nie było już tak gorąco i można było wyjść wcześniej na rower. Roch nie przemęczał się gdyż widział, że wieczorem odbędzie pączkowa sesja z Koyocikiem i jego Ładniejszą Połówką (TM). Po powrocie do domu Roch wypił kawkę i wyruszył na wieczorny, w dodatku pączkowy, wypadzik.

    Na umówione miejsce Roch dotarł z pięciominutowym poślizgiem spowodowanym przestrzeganiem przez Rocha przepisów drogowych. Stawał na każdych światłach jak ostatni.. kierowca samochodu, miast przemykać sobie tylko znanymi skrótami.

    Pod pączkarniom Roch czuł, że dziś nie jest jego dzień i wciśnie w siebie tylko jednego pączka. Czasem tak bywa w życiu faceta (hihih), że potrafi wcisnąć w siebie tylko jednego pączka. Jednak Ładniejsza Połówka Koyocika (TM) kusiła Rocha.

    Na pewno tylko jeden? – Pytała.
    Tak, dziś nie dam rady więcej – Odpowiedział Roch.
    Ale na pewno? Może jednak? – Kusiła nadal.
    No dobrze – Roch dał się skusić bo jak tu nie ulec Ładniejszej Połówce (TM)

    Pączki znikały jeden po drugim, aż został ostatni.

    Ja już nie mogę – Powiedziała Ładniejsza Połówka Koyocika (TM).
    Dasz radę, dasz radę – Dopingował Koyocik.

    Roch w tym czasie czuł jak pasek jego \”nerki\” zaczyna uciskać rosnący brzuch. Ewidentnie nie był to pączkowy dzień Rocha. Niemniej jednak Roch cieszy się, że spędził miłe chwile z Przyjaciółmi.

    Na końcu Roch pragnie podziękować Koyocikowi i jego Ładniejszej Połówce (TM). W tej roli wystąpiła Kasia 🙂

    Roch pozdrawia 🙂

  • Upalne dowody

    Upałów dzień drugi. Żar leje się z nieba, powoli pojawiają się wielbłądy i arabscy szejkowie, do kompletu brakuje tylko piasku i Sahara jak się patrzy. Roch nie dał rady jeździć w tym upale, a więc poczekał, aż słońce trochę odpuści i słupek rtęci trochę opadnie.

    Gdy było już chłodniej Roch pojechał na Świerklaniec, tam lansował się wśród jeżdżących na rolkach. W końcu pojechał do Wymysłowa i tam zobaczył coś, co go zaciekawiło. Mało co nie wpadł do rowu. Postanowił, że uwieczni to żeby później nikt nie zarzucił Rochowi, że opowiada jakieś kosmiczne bajki.

    W końcu Rochowi udało się uwiecznić legendarne pośladki dzięki czemu może z czystym sumieniem napisać, że cel został osiągnięty.

    Z Wymysłowa Roch pojechał do Dobieszowic i wrócił do w okolice domu. Chłodne powietrze spowodowało, że Roch dopedałował do 70 kilometrów i wrócił do domu.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Uff, jak gorąco

    Grzało jak cholera. W termometrze skończyła się skala, asfalt płynął, woda parowała. Słońce do końca już oszalało i postanowiło, że usmaży jadącego w kasku Rocha. Pędzący Roch miał nadzieję, że słońca się opamięta, ale jego płonne były jego nadzieje.

    Wraz z upływem kilometrów Roch słabł, pocił się coraz bardziej. Nie nadążał pić, żeby uzupełnić ubytki płynów. Masakra to zbyt małe słowo, żeby opisać to co się działo w okolicach Tarnowskich Gór. W końcu, po dwudziestu kilometrach, Roch poddał się i wrócił do domu, gdzie spędził resztę tego upalnego dnia.

    Na osłodę Roch dokonał skromnych zakupów, ale o tym jak paczki przyjdą. A co!

    Usmażony Roch pozdrawia Czytelników.

  • Kilometrowa pomyłka

    Nastała niedziela. Roch odebrał swoją wczorajszą wygraną totka, całe 16-e złotych dzięki swojemu programowi, który kiedyś tam napisał. Po obiedzie Roch poszedł na rower. Obrał sobie za cel powtórzenie wczorajszego wypadu. I tak pojechał do Świerklańca i stamtąd do Dobieszowic.

    Z nieba lał się żar, ale klimatyzacja działała. Póki Roch nie zwolnił było miło i przyjemnie, ale wystarczyło zatrzymać się na skrzyżowaniu żeby miło i przyjemnie przekształciło się gorąco i mokro. Dlatego Roch z prędkością nie schodził poniżej 30km/h.

    Sytuacja zmieniła się, gdy Roch wjechał w krzaki. Tam panował cień i temperatura była o kilka stopni niższa niż na pełnym słońcu. Kondycja zużywała się wolniej, ale i tak wymagała uzupełnienia. Szybka wizyta w domu i można było wracać na trasę.

    Roch myślał, że do pięćdziesięciu kilometrów jeszcze brakuje dlatego pojechał na Pniowiec. Po powrocie, lasem, Roch spojrzał na licznik, który wskazywał 70 kilometrów ze średnią 23km/h.

    Bez komentarza normalnie.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Spotkanie po latach

    Wprawdzie z tymi latami to Roch trochę przesadził, ale można powiedzieć, że nastąpiło spotkanie po roku z niewielkim haczykiem. Do spotkania doszło na Świerklańcu, gdzie Roch lansował się. Jadąc alejką spotkał, w tym miejscu werble, Alinę. Osoby, które śledzą zapiski Rocha od dłuższego czasu zapewne kojarzą Alinę, a pozostali Czytelnicy mogą sobie nieco przybliżyć sytuację (i późniejsze wydarzenia), w której Roch poznał Alinę czytając Tryptyk Rowerowy (od dołu strony przyp. Roch).

    W związku ze spotkaniem Roch zaproponował wspólne pedałowanie w kierunku Wymysłowa i Dobieszowic na co Alina uśmiechnęła się i popedałowała razem z Rochem. Z Dobieszowic pojechali w kierunku Kozłowej Góry i stamtąd do Radzionkowa. Pod domem Roch pożegnał się z Aliną i wrócił do własnego planu. Pojechał na Dolomity i Repty.

    Tam ludzi była masa, ale Roch miał już swoje w nogach i było mu wszystko jedno, czy ścieżki są zapchane, czy nie. Kierował się do domu, ale szybki rachunek i Roch wiedział, że do pięćdziesięciu kilometrów trochę zabraknie. W związku z tym Roch pojechał jeszcze na Pniowiec i dopiero wrócił do domu.

    Dzięki temu wyszło 56 kilometrów. Jutro tyle samo i jest ~200km w weekend.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Nowa zabawka Rocha

    Od rana lało, burze, wiatry, czyli totalne załamanie pogody, ale Rocha akurat dziś to nie interesowało. Siedział głęboko w piwnicy, bez Internetu, bez kontaktu ze Światem i pieścił swoje cacuszko, które niczym brzydkie kaczątko przemieni się w łabędzia sunącego po gładkim asfalcie.

    Roch powoli będzie odnawiał rower, który właśnie dostał. Póki co nie przypomina on jeszcze tego, czym będzie po zimie, ale docelowo ma być old school\’owym, lanserskim pojazdem służącym haczeniu lachonów na pączkach.

    Póki co Rocha mama go używa, ale już niedługo ona dostanie nowy rower, a ten powędruje do Rocha, bo przecież nie na śmietnik. Rodzice zawsze powtarzali: \”chleba i rowerów nie wyrzuca się\”. I tego Roch będzie się trzymał.

    I tak dziś Roch naprawił hamulce i chwilę pośmigał. Na czym? Na tym:

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Zaraz po deszczu

    Pogoda chyba postanowiła wynagrodzić Rochowi wszystkie swoje kaprysy. Pomimo, że od rana lało jak z cebra Roch nie poddawał się i planował kolejny mało ekscytujący wypad. Z upływem dnia pogoda poprawiał się, aż w okolicach 1700 wypogodziło się całkowicie. Wyszło słońce, asfalt zaczął przesychać.

    Roch postanowił pojechać do Rept zrobić jakieś mało ciekawe zdjęcia, które potem mógłby umieścić na blogu i pokazać jakim jest fotograficznym antytalenciem. Opłacało się wozić z sobą aparat bo pogoda ponownie zrobiła Rochowi dobrze.

    Na Reptach bowiem pojawiła się mgła, która w połączeniu ze słońcem dawała ciekawe efekty. Roch zatrzymał się i postawił rower z boku tak, żeby nie przeszkadzał innym, potencjalnym, rowerzystom. Co chwilę było słychać, jak Roch \”strzela\”, do póki nie okazało się, że akumulatorki są słabe, a i na karcie pamięci kończy się miejsce.

    I ponownie Roch dał ciała bo zapomniał naładować ba(k)terie i zgrać starsze zdjęcia. No cóż, Roch już w podeszłym wieku jest i nie o wszystkim może pamiętać. Poza tym jest zarobiony i w ogóle..

    Na koniec słaba próbka twórczości Rocha:

    Więcej można zobaczyć tutaj: klik

    Roch pozdrawia Czytelników.